Po raz trzeci w Paryżu Iga Świątek wyszła na kort do ostatecznej rozgrywki o tytuł wielkoszlemowej mistrzyni. To był mecz o czwarty puchar, bo w ubiegłym roku był jeszcze triumf w US Open w Nowym Jorku.
Świątek i Muchová. Skala sportowego skoku
Obie tenisistki znają się doskonale. Kilka lat temu obecna liderka rankingu WTA przegrała nawet z Czeszką Karoliną Muchovą. Znajomość była pogłębiana przez wspólne sparringi. Świątek bardzo szybko wskoczyła na najwyższy poziom, jej rywalka dopiero teraz weszła na tenisowe szczyty. Ale nie przez przypadek wysłała do domu Marię Sakkari i przede wszystkim Arynę Sabalenkę (w półfinale). Startowała dwa tygodnie temu jako 43 rakieta świata, od poniedziałku będzie 16. To jest skala jej sportowego skoku.
Pierwszy set to był koncert obrończyni tytułu. Iga zaczęła od zwycięstwa w pierwszym gemie, później przełamała serwis pretendentki. Po kilkunastu minutach było 3:0 dla Polki i było już łatwiej (oczywiście z punktu widzenia naszej mistrzyni). Kilka udanych skrótów i wypadów do siatki to było za mało, żeby zagrozić w tym secie Świątek.
Wydawało się, że drugi set będzie kopią pierwszego, ale Karolina Muchová nie wyszła na stadion Philippe’a Chartiera, by oddać tytuł międzynarodowej mistrzyni Francji bez walki. Od 3:0 Polka nie pokonała Czeszki w kolejnych trzech gemach. Niesiona dopingiem publiczności, która chciała oglądać dłużej ten pojedynek, Muchová brawurowo starała się zdobyć przewagę w secie. Kilka błędów Świątek sprawiło, że nie można było być spokojnym nawet podczas gemów serwisowych. Pierwszy podwójny błąd przy podaniu naszej reprezentantki spowodował, że Czeszka wyszła po raz pierwszy na prowadzenie 5:4. Kolejne gemy też przegrywały wprowadzające piłkę do gry, ale to Muchová była o krok z przodu i wreszcie to ona mogła cieszyć się z wyrównania wyniku meczu. 7:5 dla Czeszki.
III set, thriller. Ale Iga Świątek jest u siebie
Trzeci set rozpoczął się od dwugemowego koncertu zawodniczki z Ołomuńca, ale ubiegłoroczna mistrzyni w kolejnych trzech sama przejęła inicjatywę, by… znów ją stracić. Emocje były ogromne.
Karolina Muchová uważana jest za tenisistkę nieszablonową. To, co zwraca uwagę, to częste i skuteczne wypady do siatki. Tym potrafiła wielokrotnie zaskoczyć Polkę. Swoje robiły skróty, chociaż nie zawsze udane.
Był taki moment, że można było zwątpić w końcowy sukces Igi, ale ona sama nie straciła spokoju i koncentracji. To już nie jest nastolatka, którą dość łatwo można wyprowadzić z równowagi. Dzisiaj zachowuje się jak prawdziwa liderka. Wierzy w swoją klasę i wie, że z największych nawet kłopotów można wybrnąć. W finałowej części królowa Paryża pokazała, że jest u siebie i po raz trzeci została mistrzynią kortów im. Rolanda Garrosa. Pierwsze łzy popłynęły po ostatniej piłce.
Dzieląc radość z Igą Świątek i trzeba podkreślać jej dojrzałość na korcie i poza nim.