W swoim czwartym meczu na mundialu Polska gra dzisiaj z Francją. Początek o godz. 16:00. Po „zwycięskiej porażce” z Argentyną, oznaczającej awans do pucharowej drabinki, rozpoczęło się w kraju rozbieranie na czynniki pierwsze tego oksymoronu. Czy akcent powinien być położony na słowie „zwycięska” czy może raczej na „porażce”? Ostateczne rozstrzygnięcie tego dylematu może nastąpić niedzielnego popołudnia.
Polska – Francja. O „zwycięskiej porażce” już nie może być mowy
W jednej ósmej finału nasza reprezentacja spotka na swej mundialowej drodze aktualnych mistrzów świata. Sytuacja jest prosta. Mecz musi wyłonić zwycięzcę, choćby po dogrywce i rzutach karnych. Przegrywający mogą zostać w Katarze, ale tylko jako kibice. O „zwycięskiej porażce” nie może być mowy.
Pesymiści twierdzą, że wybór nie jest wielki. Może być źle albo bardzo źle. Realiści, w tym rezerwowy bramkarz Kamil Grabara, widzą jednoprocentową szansę. Optymiści, do których można zaliczyć Bartosza Bereszyńskiego, niczego nie wykluczają – także ostatecznego sukcesu.
Niektórzy zawodnicy mówią o ciśnieniu, które im towarzyszyło w rozgrywkach grupowych. Tak bardzo chcieli zwalczyć tę klątwę występów na wielkich turniejach. Od dekad ostatnim elementem grupowej triady był niezmiennie mecz o honor. Dzisiaj twierdzą, że zapanował luz, bo cel przed nimi wyznaczony osiągnęli. Teraz nie muszą, teraz mogą. I to ma wyzwolić inicjatywę.
Żeby te możliwości znalazły odzwierciedlenie na boisku, musi nastąpić zmiana taktyki. Czesław Michniewicz musiałby nie tylko postawić na ofensywnych graczy, ale też pozwolić im pohasać trochę dalej od własnego pola karnego. Przecież przeciwko Meksykowi w składzie znalazło się zaskakująco dużo zawodników o inklinacjach właśnie ofensywnych, ale wszyscy byli skupieni na powstrzymywaniu przeciwników, a nie ich straszeniu chęcią zdobycia gola.
To ciekawe, jaki pomysł ma polski selekcjoner. Jakoś trudno jest sobie wyobrazić radykalne zmiany. Terapia szokowa raczej nie wchodzi w rachubę choćby dlatego, że Michniewicz nie uchodzi za fana ofensywy. Jednak Robert Lewandowski mówił o konieczności zmian, a z jego zdaniem trzeba się liczyć. Nasz as strzelił wreszcie gola na mundialu, ale to za mało, żeby opowiadać wnukom o bohaterskich wyczynach. Przydałby się błysk potwierdzający jego przynależność do ścisłego grona najważniejszych postaci współczesnego futbolu.
Katar 2022. Nie ma Benzemy, ale jest Mbappe
Francuzi to przeciwnicy nie byle jacy. Nie było pewne, jak na poziom ich poczynań wpłyną kontuzje. W ostatniej chwili odpadł zdobywca Złotej Piłki – Karim Benzema. Nie ma też kilku innych gwiazd. Trener Didier Deschamps zareagował na kłopoty spokojnie, co udzieliło się podopiecznym. Przeszli przez grupę, rozbijając Kostarykę 7:0 i pokonując Danię 2:1. Porażka w ostatnim meczu z Tunezją 0:1 miała wielkie znaczenie dla tych drugich, ale niczego nie zmieniała w sytuacji jednego z faworytów mundialu.
Prawie wszystkie nazwiska rywali wzbudzają szacunek, ale jedno z nich jest najgorętsze. Niespełna 24-letni Kylian Mbappe potrafi wprawić w zachwyt nawet kibiców przeciwnych drużyn. Kosmiczna szybkość i skłonność do niebanalnych rozwiązań musi spędzać sen z oczu nawet Wojciechowi Szczęsnemu.
Z drugiej strony to, że można się postawić najlepszym, udowodnili w sobotę Australijczycy w starciu z Argentyną. Przegrali 1:2, ale do ostatniego gwizdka sędziego Szymona Marciniaka wynik nie był przesądzony. Polacy nie pokazali nawet ułamka takiego nastawienia kilka dni temu. Dzisiaj mają szansę na poprawę.
W ćwierćfinale, obok Argentyny, znalazła się także Holandia, która pokonała USA 3:1.