Społeczeństwo

Sukces w procentach

Alkohol w Polsce: jest nieźle, dopóki się nie sprawdzi, jak jest naprawdę. Pijemy ostro, ale inaczej

Jeden z najbardziej nasilających się trendów w piciu Polaków to alkoholizm klasy średniej. Spożycie rośnie, ale pije się zupełnie inaczej. Jeden z najbardziej nasilających się trendów w piciu Polaków to alkoholizm klasy średniej. Spożycie rośnie, ale pije się zupełnie inaczej. Shutterstock
Na ulicach coraz mniej pijanych, w statystykach spożycia spadki. Jest nieźle, dopóki się nie sprawdzi, jak jest naprawdę. Lekarze zbadali włosy kobiet w ciąży, połowa z nich popijała alkohol. Polacy dalej ostro piją, ale bardziej się tego wstydzą i chętniej by przestali.

Toksyczny związek Polaków z alkoholem to serial z wieloma sezonami, scenami tylko dla dorosłych, ale i ze wspomnieniami, przy których łza się w oku kręci. Trudno tylko ustalić, czy to łzy szczęścia. Autor tekstu sam pamięta dziecięcą zabawę w pijanego. Zasady były proste. Za spotkanego po drodze pijanego, który się zatacza – jeden punkt. Taki, który się zatacza i co jakiś czas przewraca – dwa punkty. Poległy, czyli taki, który stracił już kontakt z rzeczywistością, ale nawiązał z ławką, przystankiem albo trawnikiem – trzy punkty. Była połowa lat 80. zeszłego wieku. W całym kraju zaledwie kilka tysięcy lokali gastronomicznych. A w nich najczęściej kartka – piwa brak. Siłą rzeczy piło się choćby na ulicach. Tym bardziej że chyba mało kogo to raziło.

A jeśli już to głównie Kościół, który nie słabł w krytyce władzy za rozpijanie narodu. Pod taką presją 13 maja 1983 r. w całej Polsce wprowadzono zakaz sprzedaży alkoholu przed godz. 13. Co prawda w 1980 r. statystyczny Polak wypijał oficjalnie ponad 8 litrów czystego alkoholu, ale szacowano, że tzw. spożycie nierejestrowane, czyli bimber, podkręcało ten wynik do 10–11 litrów. A to już był wynik na miarę światowej czołówki. Przepis nie przetrwał za długo. Już 3 lipca 1984 r. władza pod społeczną presją zgodziła się poluzować przepisy dla napojów o zawartości alkoholu poniżej 4,5 proc. W swej łapczywości na dewizy zgodziła się również, żeby za dolary i marki można było kupować alkohol bez ograniczeń przez cały dzień.

Pięć lat później przyszła wolność. W kwestii alkoholu tak żywiołowa, że mafia alkoholowa do dziś żyje z tamtych pieniędzy. Szacuje się, że w połowie lat 90. alkohol z przemytu niemal dublował krajową produkcję, więc jakiekolwiek dane o spożyciu za tamten okres warte są mniej więcej tyle, ile ówczesny złoty.

Polityka 5.2025 (3500) z dnia 28.01.2025; Społeczeństwo; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Sukces w procentach"
Reklama