Rafał Trzaskowski chce zmian w przyznawaniu 800 plus m.in. dla Ukraińców. Premier Donald Tusk na platformie X komentuje: „Propozycja zostanie pilnie rozpatrzona przez rząd”. Popularny portal publikuje krótki filmik, w którym indagowana w tej sprawie Polka popiera ograniczenia. Sytuację wykorzystał PiS, który złożył w Sejmie projekt nowelizacji ustawy przyznającej to świadczenie. Szef klubu Mariusz Błaszczak wytłumaczył dziennikarzom, że program należy ograniczyć do osób, które pracują w Polsce i płacą tu podatki. A prof. Paweł Kaczmarczyk z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista ds. migracji, zastanawia się, co jest istotą proponowanych zmian, bo ministra rodziny Agnieszka Dziemianowicz-Bąk przyznała, że w jej resorcie nikt nad nimi nie pracuje.
Prace trwają za to od grudnia w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Poinformował o tym wiceminister Maciej Duszczyk, wyjaśniając, że planowane są zmiany w ustawie pomocowej dla uchodźców wojennych z Ukrainy, a wśród nich jest uszczelnienie zasad wypłacania świadczenia 800 plus.
Trzaskowski skręca w prawo
Prof. Kaczmarczyk mówi wprost: – W 2022 r. zdecydowaliśmy, że zapewniamy osobom z Ukrainy dostęp do świadczeń i systemu zabezpieczenia społecznego w Polsce. Wiemy, jakie są zasady programu 800 plus. Jeżeli więc chcemy stosować się do reguł, które sami przyjęliśmy, to de facto te zasady powinny być takie same dla obywateli Ukrainy, którzy są pod ochroną czasową, i dla obywateli Polski. Przyznam szczerze, że niepokojące jest wiązanie tych świadczeń z płaceniem podatków w Polsce.
Dyrektor Ośrodka Badań nad Migracjami UW przypomina, że wypłata 800 plus nie wiąże się z płaceniem podatków, tylko z faktem wychowywania dzieci.
Rafał Trzaskowski w kampanii sięgnął po kwestie do tej pory kojarzone raczej z Konfederacją, tłumacząc kilka dni temu, że jako minister ds. europejskich krytykował politykę imigracyjną Angeli Merkel. Zaznaczył, że Polska nie może popełnić błędu innych państw Zachodu, np. Szwecji czy właśnie Niemiec, gdzie „opłacało się przyjeżdżać tylko po socjal”. Inicjatywa PiS zdaniem Trzaskowskiego dowodzi, że politycy aktualnej opozycji inspirują się jego pomysłami. „To dobrze, bo to pokazuje, że czasami mają odrobinę zdrowego rozsądku. Wszyscy się powinniśmy z tego cieszyć w tym podzielonym świecie, że ktoś kopiuje nasze czy moje pomysły” – to słowa Rafała Trzaskowskiego z konferencji w Białogardzie, podczas której kandydat wyjaśniał, że kwestia zmiany zasad wypłaty 800 plus Ukraińcom wynika nie tyle ze zmiany zdania na ten temat, ile rzeczywistości.
Rosnący wkład w polskie PKB
Na deklaracje Trzaskowskiego i premiera Tuska zareagowała ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, mówiąc, że 800 plus jest świadczeniem dla dzieci i dzieciom służyć powinno. Odciął się też marszałek Sejmu Szymon Hołownia – jak powiedział, nie chce czynić zakładnikiem żadnej kampanii wyborczej biedy ukraińskich matek, których dzieci chodzą do szkoły, ale one nie mogą pracować.
Rafał Trzaskowski wyjaśniał dalej, że wspierać należy tych, którzy ciężko pracują i mieszkają w Polsce, a także zastanowić się, co dalej, bo w całej Unii trwają dyskusje, jak w najbliższych miesiącach i latach ma wyglądać wsparcie Ukrainy. Jak podkreśla, jego postulat jest zdroworozsądkowy.
Według danych ZUS w 2024 r. 800 plus wypłacone Ukraińcom zamknęło się w kwocie 3,4 mld zł, a ich wkład w polskie PKB to 145,1 mld zł. Ten udział ma jeszcze rosnąć, tym bardziej że pracuje od 70 do 80 proc. z tych, którzy przyjechali do Polski, uciekając przed wojną, ok. 20 proc. to osoby bezrobotne, a 10 proc. to osoby nieaktywne z różnych powodów. Z raportu wiadomo też, że w sierpniu 2023 r. pomoc finansowa dla uchodźców stanowiła zaledwie 5 proc. ich zasobów. 80 proc. pochodziło z pracy.
Prof. Kaczmarczyk: – Temat 800 proc. dla Ukraińców pojawił się wtedy, kiedy stwierdzono, że należy powiązać świadczenie z edukacją w polskiej szkole. Bo okazało się, że nie wiemy, czy dzieci, na które wypłacane są te pieniądze, rzeczywiście w naszym kraju przebywają. Dyrektor Ośrodka Badań nad Migracją Uniwersytetu Warszawskiego przypomina, że 800 proc. ostatecznie powiązano z obowiązkiem szkolnym, a jednocześnie objęto tą regułą tylko dzieci z Ukrainy. Polskich już nie, choć zasada powinna dotyczyć wszystkich – wtedy mielibyśmy do czynienia z równością wobec prawa.
Dzieci, które wypadły z systemu
Podkreśla się, że z systemu wypadło wiele dzieci i na pewno nie ma ich w Polsce. – Tylko że ja nie wiem, czy tak jest. Nie mamy dobrych danych i dobrych badań ilościowych, ale ze studiów przypadku i badań jakościowych wynika, że dzieci wypadały z sytemu szkolnego, bo doświadczały dyskryminacji – mówi otwarcie prof. Kaczmarczyk. Jak dodaje, dopiero teraz prowadzone są badania, które wprost wykazują, że część rodziców zrezygnowała ze świadczeń, uznając, że lepszym rozwiązaniem dla dzieci będzie wyjście z polskiej szkoły i toksycznego środowiska.
– I to jest według mnie problem, którym powinniśmy się zajmować. Drugi, wtórny, to pytanie, czemu w ogóle służy program 800 plus. Kiedy wchodził w życie, przedstawiano go jako program prodemograficzny. Dzisiaj wiemy, że nie wpłynął na wzrost przyrostu naturalnego, za to pozwala równoważyć nierówności. Sam zresztą uważam, że tego typu świadczenia powinny być uzależnione od dochodu rodziców, ale wszystkich, a nie tylko ukraińskich – podkreśla prof. Kaczmarczyk. I nie kryje, że świadczenie ma wpływ na sytuację dzieci ukraińskich. Jeśli pomaga wielu rodzicom polskim, tym bardziej może pomagać wielu rodzicom ukraińskim.
Badacz przypomina też, że jeśli na świadczenie 800 proc. w 2024 r. wydano 3,5 mld zł, to tak naprawdę ograniczenie wypłat do tych, którzy pracują i płacą podatki, oznacza oszczędności rzędu ok. 20 proc. I wtedy mowa już o kompletnie innych kwotach, zwłaszcza w kontekście budżetu państwa.
– Nie tylko Deloitte, ale też Polski Instytut Ekonomiczny przedstawia badania, które wskazują, że fiskalny efekt obecności uchodźców z Ukrainy w Polsce jest pozytywny, a nie negatywny. To nie tylko kwestia wypłacanych świadczeń, ale też płaconych przez nich podatków. Dla mnie najbardziej niepokojące jest to, że po raz kolejny wskazujemy migrantów jako tych, którzy mogą nadużywać naszych systemów opiekuńczych, podczas gdy dane tego nie pokazują – podkreśla prof. Paweł Kaczmarczyk.
Patrząc chociażby na demografię, świadczenie można by potraktować jako długofalową inwestycję w dzieci z Ukrainy. Część z nich zapewne już u nas pozostanie, a jakaś część wyjedzie odbudowywać swój kraj, jednocześnie utrzymując relacje z państwem, które im pomogło.