Społeczeństwo

Staszek Ciok (1957–2025). Fotograf „Polityki”, niezrównany kompan

Stanisław Ciok (1957–2025) Stanisław Ciok (1957–2025) Koło / Arch. pryw.
Wielu z nas, zwłaszcza reportażystów, zapamięta Cioka na zawsze jako niezrównanego kompana i przyjaciela. Udowadniał całym sobą, że praca nie wyklucza przyjaźni, a przyjaźń – zgodnej współpracy.
Stanisław Ciok (1957–2025)Leszek Zych/Polityka Stanisław Ciok (1957–2025)

Z wykształcenia leśnik, z wyboru samotnik, z życiowej pasji fotograf i prasowy fotoreporter. Swoje pierwsze fotografie opublikował na łamach tygodnika „itd.” w 1985 r., potem ukazywały się one w wielu tytułach polskich i zagranicznych. W latach 90. Staszek związał się z „Polityką”. Należał do grona świetnych fotografów dokumentujących codzienne życie Polaków u schyłku PRL i w latach transformacji ustrojowo-społecznej. Był w swym fachu wręcz ortodoksyjny, fotografował tylko to, co zobaczył, co się zdarzyło naprawdę, odrzucał wszelkie inscenizacje. (Dlatego coraz gorzej czuł się w epoce selfie i wszechobecnych programów produkujących kadry fotograficzne).

Zdjęcia jego autorstwa zachowały walor dokumentów epoki. Bohaterów swych prac traktował ciepło, ale rzeczywistość, w jakiej przychodziło im żyć – nierzadko ironicznie, ze sporym krytycyzmem. Zdjęcia wykonane przez Staszka prezentowano na wielu wystawach, trafiły do muzeów fotografii, a także do prywatnych kolekcji zagranicznych.

Zobacz: Wspaniałe zbiory Staszka Cioka w krakowskim MuFo

Fotograf, ascetyczny skaut

Był anegdociarzem. Ze swych licznych podróży służbowych przywoził opowieści komiczne, ale też bystre obserwacje społeczne. Dzięki temu bywał duszą towarzystwa. Wielu z nas, zwłaszcza reportażystów, zapamięta Cioka na zawsze jako niezrównanego kompana i przyjaciela, również w pracy. Sprawiał, że niemal każde wspólne przedsięwzięcie stawało się przygodą. Udowadniał całym sobą, że praca nie wyklucza przyjaźni, a przyjaźń – zgodnej współpracy.

Ale tak naprawdę w życiu prywatnym był – nazwijmy to tak – ascetycznym skautem. Unikał tłumów. Poza miastem czuł się wyraźnie lepiej niż w swym warszawskim mieszkanku. Umiał rozpalić ognisko w każdych warunkach, utoczyć sok z pnia brzozy, uwielbiał spływy kajakowe w ciszy pozwalającej słyszeć przyrodę. W pewnym momencie wrósł w Beskid Niski, gdzie obok gościńca swych przyjaciół, u których – z chęcią goszczony – regularnie bywał, zaczął budować swój drewniany dom, na górce ochrzczonej przez nas mianem Pik Ciok.

Ostatnio zaczął podupadać na zdrowiu, ale mówił o tym niechętnie, trudno go też było namówić na lekarskie wizyty; zresztą jeszcze w grudniu wyglądał na człowieka z zestawem niedomagań typowych dla mężczyzny w Jego wieku. Zmarł nagle, w samotności.

Publikowane na naszych łamach zdjęcia Staszka Cioka można zobaczyć m.in. tutaj:

Reklama

Czytaj także

null
Świat

Barwicha pod Moskwą. Jak się żyje na osiedlu byłych dyktatorów? „Polityka” dotarła do osoby z otoczenia Janukowycza

Zbiegły z Syrii Baszar Asad prawdopodobnie zamieszka teraz w podmoskiewskiej Barwisze, czyli na politycznym cmentarzysku rosyjskiej polityki imperialnej.

Paweł Reszka, Evgenia Tamarchenko
08.01.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną