Społeczeństwo

Kara śmierci z odroczeniem

Sprawa Trynkiewicza: bestie i kontrowersje. Ze skutkami tej psychozy mierzymy się do dziś

Mariusz Trynkiewicz podczas wizji lokalnej w lesie pod Piotrkowem Trybunalskim Mariusz Trynkiewicz podczas wizji lokalnej w lesie pod Piotrkowem Trybunalskim SE / East News
Mariusz Trynkiewicz skazany w 1989 r. czterokrotnie na śmierć – za każdego z chłopców, których zamordował – zmarł właśnie w szpitalu. Jego sprawa była jedną z tych, które rozgrzały dyskusję o sensowności orzekania i wykonywania tej kary.

Wychuchany jedynak, rozpieszczony przez rodziców i babcię, która obrębiała jego pieluszki kordonkiem i wyszywała monogramy na pościeli, ręcznikach i zasłonach. Tak Mariusza Trynkiewicza opisała Joanna Podgórska, dziennikarka Polityki w książce pt. „Prokurator. Kobieta, która się nie bała” – o Małgorzacie Ronc. To ona prowadziła śledztwo dotyczące zabójstw czterech chłopców w Piotrkowie Trybunalskim w 1988 r. Najpierw w lesie znaleziono nadpalone ciała trzech chłopców w wieku 11–13 lat. Owinięte były w ręczniki z monogramem „T”, które doprowadziły wprost do Trynkiewicza. Potem on sam wskazał jeszcze, gdzie jest czwarte ciało. Chłopca, którego zabił jako pierwszego. „Leśna nora wykopana przez zwierzęta, a w niej ciało chłopca w stanie całkowitego rozkładu” – opisywała Podgórska. Cytowała słowa prokurator Ronc: „To było gorsze od tamtej trójki, bo oni byli owinięci jakimiś szmatami, a ten Wojtuś był nagi. I tylko te tenisówki wciśnięte w pierś, bo Trynkiewicz go złamał w pół, żeby ciało zmieściło się do kartonu”.

Cztery razy KS

Prof. Lew Starowicz poproszony w śledztwie o opinię na temat Trynkiewicza mówił o rozwoju pedofilskich skłonności od „łagodnych zachowań” do końcowej formy – mordu z lubieżności. Bo Trynkiewicz zaczął od zaczepiania przygodnych chłopców na ulicy. Zapraszał ich do siebie, pod różnymi pretekstami, a to pokazania znaczków czy wiatrówki i nauki strzelania. Gdy niektórzy odmawiali, przystawiał im nóż do gardła, wkładał worek foliowy na głowę, żeby nie mogli rozpoznać miejsca, i przyprowadzał ich do domku letniskowego rodziców. Kazał, żeby się rozbierali, i przetrzymywał kilka godzin. Za to dostał wyrok w zawieszeniu.

Ale uprowadził kolejnego chłopca, którego rozebrał i dotykał.

Polityka 4.2025 (3499) z dnia 21.01.2025; Społeczeństwo; s. 29
Oryginalny tytuł tekstu: "Kara śmierci z odroczeniem"
Reklama