Usprawnianie starości
O starości trzeba myśleć znacznie wcześniej. Jak się zająć bliskimi i sobą? „To naprawdę nie jest łatwe”
AGNIESZKA SOWA: – Ma pani rzadką specjalizację: z geriatrii, ale od wielu lat pracuje pani jako lekarz medycyny ratunkowej, na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Dlaczego?
MILENA SŁOŃ: – Te dziedziny medycyny w jakiś sposób się łączą. Ale dla mnie geriatria była pierwszym wyborem. Po to studiowałam medycynę. Obecnie, robiąc specjalizację z chorób wewnętrznych, w pewnym momencie wybiera się geriatrię i zostaje się specjalistą w tej dziedzinie. Ale 30 lat temu, gdy zaczynałam, najpierw trzeba było zrobić specjalizację z chorób wewnętrznych, potem kolejną też z interny – drugiego stopnia, i dopiero można było zacząć trzecią specjalizację – z geriatrii. Więc moja determinacja, by zostać akurat geriatrą, była naprawdę duża.
A potem się okazało, że pani umiejętności potrzebne są właśnie w karetkach?
Także w pomocy ratunkowej spora część moich pacjentów jest w starszym wieku. Taka jest zresztą przyszłość dojrzałych społeczeństw. Przesunięcie krzywej populacyjnej w kierunku ludzi dojrzałych jest zjawiskiem cywilizacyjnym. Mamy coraz mniej małych dzieci i nadmiar ludzi w wieku dojrzałym, a także w późnej starości. Jeśli nie zwiększymy dzietności albo nie przyjmiemy imigrantów, to z czasem problemy geriatryczne przytłoczą naszą ochronę zdrowia. Bo w sposób naturalny z wiekiem zwiększa się liczba problemów chorobowych.
To już się dzieje.
Ale, wracając do pierwszego pytania, dla mnie geriatria nie jest leczeniem staruszków stojących nad grobem – a tak niestety jest rozumiana przez polską medycynę. Do poradni geriatrycznej czy też na oddział geriatryczny tak naprawdę przychodzą ludzie będący już u kresu swojego życia – mniej więcej do pięciu lat przed śmiercią.