Mieszkańcy Biedańska
Mieszkańcy Biedańska: system ubogich seniorów nie widzi. Bieda w Polsce ma twarz kobiety
Specjalny cykl „Odchodzić po ludzku”
To kolejny tekst w cyklu materiałów poświęconych opiece terminalnej i długoterminowej.
Sprawdzamy, co i dlaczego w naszym systemie wsparcia rodzin nie działa, czy wszystko można tłumaczyć jedynie niedostatecznym finansowaniem? Mówiąc wprost: czy da się w Polsce godnie umrzeć? Zachęcamy, by podzielili się Państwo z nami swoimi doświadczeniami: akcja@polityka.pl
Więcej informacji na: www.polityka.pl/odchodzicpoludzku
Państwo S., 82 i 84 lata, ogólnie szanowani, z sąsiadami na dzień dobry, nic więcej, zostali znalezieni martwi w bloku w centrum powiatowych Strzelec Krajeńskich (Lubuskie). Gdy do domu weszli strażacy, ona leżała w łóżku, on na podłodze w korytarzu (czołgał się do drzwi po pomoc). Bezpośrednią przyczyną śmierci obojga była niewydolność krążeniowo-oddechowa, ale mąż umarł cztery dni przed żoną, ona zaś konała też z głodu, bo nie miał jej kto nakarmić.
Pół roku wcześniej przestali otwierać drzwi gminnej pielęgniarce. Pracownik socjalny skontaktował się wtedy z ich dalszą rodziną i miał usłyszeć, że S. nie życzą sobie wizyt opieki społecznej i że mają zapewnione wsparcie. To wystarczyło, żeby Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej przestał się interesować ich losem. Gdy do ośrodka zadzwonił zaniepokojony sąsiad z informacją, że nikt nie widział państwa S. od kilku dni, pracownik socjalny o sprawie zapomniał „z natłoku obowiązków”. Został zwolniony z pracy, ale z powodu formalnego błędu w wypowiedzeniu sąd nakazał przywrócić go na poprzednie stanowisko. Nie poniósł też odpowiedzialności karnej, bo prokurator przeholował z zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci, a teraz ten człowiek procesuje się z gminą o wynagrodzenie za czas, w którym był zawieszony.