Złoty interes patriotów
Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej: złoty interes patriotów. Ta historia ma dwie odsłony
Ta historia ma dwie odsłony. Jedną oficjalną – wzniosłą i patriotyczną z Dmowskim i Paderewskim na sztandarze. A drugą okraszoną prozą życia i przestępczego świata. Z drobiazgowego śledztwa przeprowadzonego na prywatne zlecenie nowych władz Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej (IDMN) wynika, że pieniądze ze sprzedaży siedziby dla Instytutu najpierw zamienione zostały na sztabki złota, a następnie wyparowały. Prywatnym detektywom sporo czasu zajęło znalezienie prezesa firmy, która sprzedała lokal Instytutowi. Ostatecznie okazał się nim pensjonariusz jednego z łódzkich domów opieki społecznej. Prezesa spółki, której sprzedawał siedzibę, czyli prezesa Instytutu, poznał w kolejce po piwo. Był nim prof. Jan Żaryn. Dziś słabo sobie przypomina, z kim podpisywał umowę. Teraz kwestią pamięci zajmować się będą organy ścigania.
Potrzeby
Sama działalność Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej to temat na oddzielny artykuł, którego część napisała już zresztą Najwyższa Izba Kontroli w swoim raporcie pokontrolnym. NIK przyglądnął się, jak powołany 17 lutego 2020 r. Instytut wydawał środki. A było co wydawać, bo nawet organ nadzorujący, czyli Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zwracał uwagę, że prowadzony przez IDMN program dotacji „jest najdroższym programem własnym jednostek nadzorowanych”. W sumie rozdano ok. 102 mln zł. Przy czym NIK miał poważne wątpliwości zarówno co do tego, jak wydawano, jak i na co. Tym bardziej że większość pieniędzy poszła na zakup różnego rodzaju nieruchomości dla organizacji związanych głównie z prawą stroną sceny politycznej. Kilka grantów zdołały uzyskać jeszcze organizacje Kościoła katolickiego.
Dotacje sprowadzały się często do tego, że niszowe organizacje wyciągały miliony złotych z budżetu na bardzo ogólnie określone cele.