Społeczeństwo

„Przyszli i poszczuli psami”. To już rok rządu, a na granicy z Białorusią zmiany brak

Granica z Białorusią, maj 2024 r. Granica z Białorusią, maj 2024 r. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl
W rocznicę powołania rządu Donalda Tuska organizacje humanitarne zaprezentowały raport o tym, jak na polsko-białoruskiej granicy miało być bardziej ludzko i praworządnie, a nie jest. W dodatku dane i świadectwa w nim zawarte zdecydowanie różnią się od tego, co o granicy słyszymy od polityków.

Raport „Chcę zostać w Polsce” ukazał się 13 grudnia, dokładnie w rocznicę powołania rządu Donalda Tuska. Kilka dni po tym, jak o kolejne 90 dni została przedłużona strefa buforowa na granicy z Białorusią, a także po ogłoszeniu projektu ustawy o zawieszeniu prawa do azylu, które premier zapowiedział już w październiku 2024 r. przy okazji przyjmowania nowej strategii migracyjnej.

Stwierdzenie, że na polsko-białoruskiej granicy w ciągu ostatniego roku nic się nie zmieniło, a wręcz jest gorzej, nie jest niczym nowym. Organizacje humanitarne oraz działający na granicy aktywiści mówią o tym przy każdej okazji. Najnowszy raport Stowarzyszenia We Are Monitoring oraz Grupy Granica skupia się jednak na dużo ciekawszym aspekcie problemu, tzn. zestawieniu tego, co na temat sytuacji na granicy mówią politycy, z tym, co pokazują statystyki oraz jakie są świadectwa samych migrantów. Świadectwa te zostały uzyskane z 47 wywiadów pogłębionych, przeprowadzonych przez Stowarzyszenie WAM z osobami, które przekroczyły polsko-białoruską granicę w 2024 r.

Czytaj też: Granica z Białorusią trzy lata później. Czy coś się zmieniło pod nową władzą?

Nieskuteczne działania

Gdy popatrzy się na wykres pokazujący liczbę osób, które zgłosiły się do WAM, i tych, które otrzymały wsparcie humanitarne od początku kryzysu na granicy, czyli od września 2021 i momentu wprowadzenia przez PiS stanu wyjątkowego, do listopada 2024, to widać wyraźnie, że żadne z działań polityków – zarówno poprzedniego rządu, jak i obecnego – nie przynosi rezultatów, jeśli chodzi o zmniejszenie liczby migrantów pojawiających się na granicy. Wprowadzenie stanu wyjątkowego, zakończenie budowy muru na granicy, zakończenie budowy bariery elektronicznej i w końcu wprowadzenie strefy buforowej – po żadnej z tych decyzji, przedstawianej przez polityków jako skuteczne remedium, które zakończy na dobre problem z nielegalną migracją, liczba próśb o pomoc od cudzoziemców nie zmalała. A jeśli się zmieniła, to na bardzo krótko, żeby potem powrócić do poprzedniego poziomu. Jedyną stałą zależnością, która warunkuje, czy liczba próśb o pomoc od migrantów jest większa, czy mniejsza, są pory roku – zimą próśb jest o wiele mniej, najwięcej jest ich co roku od marca do lipca. W tych miesiącach również ma miejsce najwięcej pushbacków, co widać w danych udostępnianych przez Straż Graniczną.

Jak piszą autorzy raportu: „Od końca maja rejestrowane są także przypadki wywożenia do Białorusi osób, które po przekroczeniu »zielonej granicy« wyraziły wolę ubiegania się o ochronę międzynarodową w obecności Straży Granicznej oraz pracowniczek humanitarnych”. Wcześniej taka obecność aktywistów czy działaczy organizacji humanitarnych, którzy uzyskiwali od cudzoziemców pełnomocnictwo do reprezentowania ich interesów w kontakcie ze służbami, była w praktyce gwarancją, że do pushbacku nie dojdzie. Według autorów raportu tak już nie jest. Okazało się też, że nawet udanie się przez cudzoziemca na legalne przejście graniczne, np. w Terespolu, nie jest gwarancją przyjęcia od niego przez SG wniosku o ochronę międzynarodową – aktywiści nagłaśniali w ciągu ostatniego roku wiele takich sytuacji.

Czytaj też: Tarcza Wschód: rusza budowa. Mieszkańcy w wojnę raczej nie wierzą. Na granicy z Rosją nerwowo

Netsanet i sześć pushbacków

W raporcie czytamy, że relacje i stwierdzenia na temat tego, jak wygląda rzeczywistość na polsko-białoruskiej granicy w ustach polityków obecnego rządu, nie znajdują potwierdzenia w relacjach samych cudzoziemców.

Na przykład w lipcu 2024 r. Adam Bodnar, minister sprawiedliwości, powiedział tak: „Jeżeli mamy osobę, która nie jest zainteresowana objęciem ochroną międzynarodową, to powstaje pytanie, jaka powinna być procedura w tej sprawie. [...] Od początku roku ponad 2 tys. osób zostało objętych tą procedurą, natomiast większość osób nie jest zainteresowana ochroną na terenie RP, tylko chce się przedostać do Niemiec”.

Tymczasem z relacji Netsanet z Etiopii wynika coś zupełnie przeciwnego. „Przy każdej wywózce, przy każdej z sześciu wywózek, prosiła ich o ochronę międzynarodową, a oni mówili: »Chcesz jechać do Niemiec«, a ona mówiła: »Nie, chcę zostać w Polsce«, ale ją odsyłali”. Jak piszą autorzy raportu, Netsanet doświadczyła łącznie sześciu pushbacków do Białorusi. Wszystkie miały miejsce na przestrzeni dwóch miesięcy. Podczas żadnego z zatrzymań kobieta nie została zabrana przez funkcjonariuszy do placówki Straży Granicznej, nie podpisywała też żadnych dokumentów. Ostatnia wywózka Netsanet miała miejsce 13 maja 2024 r.

Czytaj też: Spotkanie w mroku. Czy polski patrol natknął się na specnaz?

„Rzucali w nas jedzeniem”

Podobny rozdźwięk widać przy okazji wypowiedzi Władysława Kosiniaka-Kamysza, ministra obrony narodowej, który w lipcu 2024 powiedział tak: „Wielką odpowiedzialnością wykazują się żołnierze. Używają broni w strzałach ostrzegawczych. [...] Używają broni w sytuacjach alarmowych i ostrzegawczych. Są bardzo odpowiedzialni. I potrzebują wzmocnienia. I dzisiaj od rządu dostają takie wzmocnienie”.

Swoje spotkanie z polskim wojskiem 17-letni Dahir z Somalii zapamiętał jednak inaczej: „W tym momencie zacząłem uciekać, ale postrzelili mnie gumowymi kulami. Przyszli i poszczuli psa na chłopaka z Syrii. Chłopak z Somalii nie uciekał, leżał w miejscu, a oni podeszli i zaczęli go bić. [...] Postrzelili mnie w plecy dwiema gumowymi kulami. Przewróciłem się i nie mogłem się podnieść z miejsca, w którym upadłem. Dopadli mnie i zamiast mnie podnieść, zaczęli mnie kopać i po mnie deptać”.

(Dahir był pushbackowany z Polski do Białorusi siedem razy, a także dwa razy z Łotwy do Białorusi. Ostatnią próbę przekroczenia granicy podjął w nocy 20 października. Został złapany i pushbackowany przez polskich funkcjonariuszy rankiem 21 października.)

I kolejny, bardzo wymowny przykład. „Nie spotkałem nikogo wśród policjantów, funkcjonariuszy Straży Granicznej czy żołnierzy, kto by czerpał satysfakcję z tego, że czasami musi używać siły– powiedział premier Donald Tusk w maju 2024.

„Nagrywali nas telefonami, naśmiewając się z nas. Mieli jedzenie. Mieli jedzenie, a my umieraliśmy z głodu. Rzucali w nas jedzeniem. Zmusili nas do jedzenia papierosów, papierosów! Zmusili nas, żeby je jeść, i nagrywali nas, śmiejąc się” – opowiadał w wywiadzie Hamid z Jemenu, który znalazł się na terenie Polski w pierwszej połowie grudnia 2023.

Jak podkreślają autorzy raportu „Chcę zostać w Polsce”, świadectwa migrantów i migrantek o przemocy i pushbackach zdecydowali się zestawić bezpośrednio z cytatami z rządzących obecnie polityków po to, aby „w jednej przestrzeni znalazły się głosy tych, którzy często przemawiają do nas z mediów, oraz tych, którym nie udziela się równie chętnie platformy do wypowiedzi, ukazując rozdźwięk między narracją wytwarzaną przez polityków a rzeczywistością doświadczeń migrantów i migrantek na granicy polsko-białoruskiej”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Ile tak naprawdę zarabiają pisarze? „Anonimowego Szweda łatwiej sprzedać niż Polaka”

Żeby żyć w Polsce z pisania, pisarz i pisarka muszą być jak gwiazdy rocka. Zaistnieć, ruszyć w trasę, ściągać tłumy. Nie zaszkodzi stypendium. Albo etat.

Justyna Sobolewska, Aleksandra Żelazińska
13.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną