Społeczeństwo

Rewolucja dwulatków

Rewolucja dwulatków. Polacy w końcu się przekonali, że warto słać dzieci do żłobków

„W większości publicznych żłobków rodzice nie płacą już nic albo symboliczne kwoty”. „W większości publicznych żłobków rodzice nie płacą już nic albo symboliczne kwoty”. Tomasz Jastrzębowski / Reporter
Rozmowa z Moniką Rościszewską-Woźniak z Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego wspierającej rząd w programie rozwoju żłobków o tym, jak zmienia się myślenie Polaków o opiece nad najmłodszymi dziećmi.
Monika Rościszewska-WoźniakFundacja Rozwoju Dzieci Monika Rościszewska-Woźniak

JOANNA CIEŚLA: – Polacy wyraźnie się przekonali, że warto wysyłać dzieci do żłobków.
MONIKA ROŚCISZEWSKA-WOŹNIAK: – No, nareszcie. A skąd ten wniosek?

Z liczby zgłoszeń o dofinansowanie tej formy opieki w nowym programie Aktywny Rodzic. Na 350 tys. wszystkich złożonych wniosków o opłacenie żłobka lub babci/niani albo o świadczenie dla rodzica tych dotyczących żłobka jest prawie połowa, ok. 180 tys. Pozostałe możliwości zainteresowały łącznie 195 tys. osób.
Nasza fundacja od lat argumentuje, że im wcześniej zaczyna się opieka i edukacja dzieci, tym lepsze są efekty. Zapewnienie poczucia bezpieczeństwa, uważności i szacunku dziecku z odpowiednio złożonymi bodźcami rozwojowymi i wyzwaniami sprzyja wyrównywaniu szans. Podwaliny komunikacji, spostrzegania i wzorów reagowania na świat kształtują się przed ukończeniem trzeciego roku życia.

Większość rodziców z tzw. klasy średniej doskonale zdaje sobie z tego sprawę i od pierwszych dni stara się dzieci wspierać.
Także z tego powodu uczestnictwo w dobrze zorganizowanej opiece ma szczególne znaczenie dla dzieci, które mają trudniejszy start – z powodu nierównomiernego rozwoju, problemów w rodzinie, choroby rodziców. Takie maluchy zyskują już na samej możliwości przebywania wśród osób, które odpowiadają na ich aktywność i reagują uśmiechem na to, co dzieci robią. Od lat trwa też sprowokowana amerykańskimi badaniami dyskusja o jakości rozmów i liczbie słów, które słyszą w pierwszych latach dzieci z rodzin o różniącym się statusie społeczno-ekonomicznym. Wiadomo, że te z rodzin słabiej wykształconych słyszą ich kilka razy mniej. A intensywny kontakt z językiem jest konieczny do intelektualnego rozwoju jak pożywienie do fizycznego wzrostu.

Polityka 50.2024 (3493) z dnia 03.12.2024; Społeczeństwo; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Rewolucja dwulatków"
Reklama