Pod czyją opiekę
ZOL-e. Mało miejsc i pieniędzy. „Czy można 95-letniego pacjenta tak po prostu wypisać do domu?”
Specjalny cykl POLITYKI: Odchodzić po ludzku
To kolejny tekst w cyklu materiałów poświęconych opiece terminalnej i długoterminowej. Tytuł cyklu nawiązuje do słynnej akcji „Gazety Wyborczej” – „Rodzić po ludzku”, która radykalnie odmieniła sytuację rodzących kobiet w Polsce. Wpłynęła na poprawę warunków, ucywilizowała szpitalne oddziały położnicze. Po latach postanowiliśmy zajrzeć na drugi kraniec życia. Takie spojrzenie podyktowane jest zmianami demograficznymi, społecznymi czy nowymi modelami polskich rodzin. Jak zapewnić opiekę, ale też godne odchodzenie, już milionom obłożnie chorych, niesamodzielnych osób? Sprawdzimy, co i dlaczego w naszym systemie wsparcia rodzin nie działa, czy wszystko można tłumaczyć jedynie niedostatecznym finansowaniem? Mówiąc wprost: czy da się w Polsce godnie umrzeć? Zachęcamy, by podzielili się Państwo z nami swoimi doświadczeniami: kontakt@polityka.pl
O akcji więcej na: www.polityka.pl/odchodzicpoludzku
Czy można 95-letniego pacjenta, po operacji stawu biodrowego, leżącego, bez kontaktu (nie poznaje najbliższych), tak po prostu wypisać do domu? Okazuje się, że w Polsce to właściwie norma. Gdy córka (sama 60 plus, z chorym kolanem i kręgosłupem) pytała o możliwość umieszczenia ojca na oddziale rehabilitacyjnym, usłyszała, że pacjent do rehabilitacji się nie nadaje, bo nie ma z nim kontaktu i wymaga całodobowej opieki. Gdy chciała przyjechać, zobaczyć, w jakim stanie jest ojciec, okazało się, że ktoś na oddziale ma covid i odwiedzin nie ma. O możliwości umieszczenia w zakładzie opiekuńczo-leczniczym lekarz nie wspomniał. Nie wystawił też skierowania.
– W tej historii skupiają się wszystkie patologie systemu: szpital, aby przetrwać, stara się szybko i sprawnie wykonać drogą procedurę, co pozwoli szybko wypisać pacjenta i przyjąć kolejnego na operację.