Społeczeństwo

Edukacja zdrowotna bez wiedzy o seksie? W szkole wybuchnie nowa wojna ideologiczna

Barbara Nowacka Barbara Nowacka Władysław Czulak / Agencja Wyborcza.pl
Barbara Nowacka powinna być przygotowana na liczne grono przeciwników. To mogą być tysiące. Co zrobi, gdy księża zachęcą wiernych do zagłosowania nogami i z edukacji zdrowotnej „wypisze się” co piąte dziecko, mimo że prawo tego nie przewiduje?

Zakończyły się konsultacje społeczne w sprawie podstaw programowych edukacji zdrowotnej. Głos zabrali nawet biskupi, którzy 22 listopada na Jasnej Górze ustalili, że nowy przedmiot jest niezgodny z konstytucją. Zdaniem duchownych rząd odbiera rodzicom prawo do wychowywania dzieci zgodnie z wyznawanymi wartościami, np. bez wiedzy o seksie. Wychowanie seksualne należy do kompetencji rodziców, a nie państwa.

Od 1 września 2025 r. szkoła będzie wiedzę o seksualności człowieka – w kontekście zdrowia, a nie pożycia małżeńskiego – przekazywać wszystkim uczniom i uczennicom, zatem niektórym prawdopodobnie wbrew ich woli. Przedmiot został pomyślany jako obowiązkowy, nauczyciele o zgodę nie będą pytać ani wychowanków, ani ich opiekunów prawnych.

Może dojść do sytuacji, że część rodziców zabroni dzieciom uczestniczyć w lekcjach edukacji zdrowotnej, uznając je za niezgodne zarówno z rodzicielskim, jak i dziecięcym sumieniem. To nie jest sprzeciw jednego trudnego rodzica, który uparł się rzucać ministrze kłody pod nogi. Barbara Nowacka powinna być przygotowana na liczne grono przeciwników. To mogą być tysiące. Co zrobi, gdy księża zachęcą wiernych do zagłosowania nogami i z edukacji zdrowotnej „wypisze się” co piąte dziecko, mimo że prawo nie przewiduje czegoś takiego?

Kiedy rodzic w szkole ingeruje

W oświacie obowiązuje zasada, że o treściach wychowawczych mają prawo decydować rodzice. Nie mogą jednak wtrącać się do treści nauczania, te bowiem wynikają z podstawy programowej. Oznacza to, że nauczyciele wychowują uczniów za zgodą ich opiekunów prawnych, natomiast uczą, np.

Reklama