Ustalenia „Polityki”. Kulisy spotkania biskupów ze skrzywdzonymi. Abp Jędraszewski nie przyszedł
„Odjazd o 5:18. Przesiadka Warszawa Wschodnia i do Częstochowy” – napisał Robert Fidura w poście z peronu w Ostrołęce we wtorek na długo przed świtem. Fidura jest jedną z trzech osób, które tego dnia spotkały się na Jasnej Górze z biskupami rzymskokatolickimi po obradach Konferencji Episkopatu Polski. Oprócz niego – Tośka Szewczyk (pseudonim) i Jakub Pankowiak. To była pierwsza taka rozmowa. Odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Trwała trzy godziny.
Skrzywdzeni. Reprezentacja
Fidura mówi o sobie: nieumarły, aklerykał, gej, trzeźwy alkoholik. Działa społecznie na rzecz osób wykorzystywanych seksualnie, na ich określenie jako pierwszy zaczął używać słowa „nieumarli”. Własną historię opowiedział w serwisie Więź.pl: „Działo się to jesienią 1981 r. w okresie moich przygotowań do bierzmowania. Sakrament przyjąłem kilkanaście dni po 15. urodzinach. Zaczęło się więc, gdy miałem 14 i pół roku. W mojej pamięci pozostało, że były to piękne, słoneczne dni. Byłem ministrantem. Miałem więc dwutorowy kontakt z księżmi z parafii: jako ministrant i jako kandydat do bierzmowania”. Gdy po katechezie szedł do domu, zaczepił go trzydziestokilkuletni wikary. Ich rozmowy stały się regularne, dotyczyły – także – seksualności. Fidura czuł się wyróżniony.
Wikary pokazał mu, jak zmierzyć penisa bez zdejmowania majtek i bez linijki. Zaproponował wizytę w swoim mieszkaniu. Przygotował sok, posadził na łóżku. „Kiedy odstawiłem szklankę, popchnął mnie. Leżałem na łóżku. Jedną ręką trzymał mnie za ręce nad głową, a drugą rozpiął spodnie”. Chłopakiem targały różne uczucia, od przyjemności po strach. Był to jego pierwszy kontakt seksualny. Sytuacja powtórzyła się raz.