Śmierć na raty
Niedawno był w świetnej formie. Umierał na raty. Dramatyczna opowieść opiekunki niedołężnego ojca
Specjalny cykl „Polityki”: Odchodzić po ludzku
Ten reportaż rozpoczyna cykl materiałów poświęconych opiece terminalnej i długoterminowej. Tytuł cyklu nawiązuje do słynnej akcji „Gazety Wyborczej” – „Rodzić po ludzku”, która radykalnie odmieniła sytuację rodzących kobiet w Polsce. Wpłynęła na poprawę warunków, ucywilizowała szpitalne oddziały położnicze. Po latach postanowiliśmy zajrzeć na drugi kraniec życia. Takie spojrzenie podyktowane jest zmianami demograficznymi, społecznymi czy nowymi modelami polskich rodzin. Jak zapewnić opiekę, ale też godne odchodzenie, już milionom obłożnie chorych, niesamodzielnych osób? Sprawdzimy, co i dlaczego w naszym systemie wsparcia rodzin nie działa, czy wszystko można tłumaczyć jedynie niedostatecznym finansowaniem? Mówiąc wprost: czy da się w Polsce godnie umrzeć? Zachęcamy, by podzielili się Państwo z nami swoimi doświadczeniami: kontakt@polityka.pl
O akcji więcej na: www.polityka.pl/odchodzicpoludzku
Śmierć na raty
Pomogłam tacie wstać, odwróciłam głowę na sekundę, sięgałam po nocnik i w tej sekundzie ojciec upadł. Złamane biodro. Wstawili mu endoprotezę. Myśleli, że nie przeżyje operacji, 90 lat, ale się mylili. Lekarz, który ze mną rozmawiał, zapytał, dlaczego ojciec jest taki chudy. Niech go spróbuje nakarmić. Ale wypis po czterech dniach, bo mają covid na oddziale – nie daj Boże się zarazi, powiedział pan doktor. Nie daj Boże? Ja już nie wiem, co mam o tym myśleć.
Tak go bolało, że nie mógł chodzić
Jeszcze dwa miesiące wcześniej był w świetnej formie. Czasem czegoś zapomniał, papierosy ciągle gubił i aparat słuchowy, bo go uwierał, więc wyjmował i gdzieś kładł i potem szukanie, bo bez aparatu trudno było się z nim dogadać.