Nie ma wyjścia?
Gostynin: praktycznie więzienie. Ludzie się tu starzeją, chorują, umierają. Teraz protestują
Odpowiedzialna za więziennictwo wiceministra sprawiedliwości Maria Ejchart powołała zespół ekspertów. Tyle że resort sprawiedliwości nic nie ma do KOZZD. Ustawowo całkowitą odpowiedzialność za niego ponosi minister zdrowia. Stworzony dziesięć lat temu ośrodek, w którym po odbyciu kary bezterminowo zamyka się skazanych za przestępstwa przeciwko zdrowiu, życiu i wolności seksualnej, to kukułcze jajo podrzucone dziesięć lat temu Ministerstwu Zdrowia wbrew jego woli, by ominąć konstytucję. Dwa tygodnie temu nastąpił przełom: po raz pierwszy w historii ośrodka wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny, odpowiedzialny za KOZZD, pojechał (wraz z ministrą Ejchart) zobaczyć go na własne oczy, a nawet dał się namówić na spotkanie z mieszkańcami zapowiadającymi protest.
„Jesteśmy więźniami w tej pseudoterapeutycznej placówce bez nadziei na przyszłość. Mamy jeszcze rodziny, domy i chęci, by funkcjonować w społeczeństwie” – napisali w oświadczeniu dla prasy protestujący. Żądają weryfikacji zasadności skierowania ich do KOZZD.
– Ja się czuję jak w teatrze absurdu. Chodzimy na terapię, uczy się nas pisać CV, jak się starać o pracę, autoprezentacji, różnych rzeczy potrzebnych na wolności, dostajemy pozytywne opinie do wyjścia – i siedzimy dalej. Ludzie się tu starzeją, chorują, umierają – mówi POLITYCE pan Tomasz, jeden z głodujących.
W marcu minęło dziesięć lat od powstania ośrodka w Gostyninie. Z powodu blisko 100-proc. przeludnienia otwarto jego filię w Czersku. Do tej pory przez KOZZD przewinęły się 154 osoby, pięć zmarło, sześć wyszło na wolność, 20 ma pozytywne opinie ośrodka do wyjścia, ale wyjść nie może, bo nie zgadza się sąd.
41 protestujących (na ponad 100 przebywających w KOZZD) na swoją rzeczniczkę wybrało prof.