Biskup pomocny
Adrian Galbas, biskup Warszawy. „Popularny wśród księży nie jest”. A papież nie ma z kogo wybierać
Cieszy się proboszcz ze Śródmieścia, bo w przypadku Adriana Galbasa nie ma się do czego przyczepić. To, jak mówi proboszcz, najlepsza kandydatura, numer jeden. Zaakceptują go, choć pod pewnymi warunkami, i konserwatyści, i liberałowie. Ma szansę stać się twarzą polskiego Kościoła – inną niż ta, do której przywykliśmy. Ale – powiedzą inni – poczekamy, zobaczymy. Częste przenoszenie go przez papieża z miejsca na miejsce (w ostatnich czterech latach pracował w Ełku, Katowicach i Sosnowcu) świadczy nie tylko o patologiach instytucji, w której brakuje szefa, lecz także o obciążeniu psychicznym jednego człowieka, którego posyła się na najcięższe fronty. Zapewne nie bez konsekwencji.
Trudne wybory
Nuncjatura Apostolska w Polsce ogłosiła nazwisko nowego metropolity warszawskiego w poniedziałek 4 listopada w południe. Na emeryturę odszedł kard. Kazimierz Nycz, ale układanka jest bardziej skomplikowana. Kolejne nominacje pozostają dla obserwatorów zagadką.
Wiadomo jedno – skończyła się epoka, w której twarzami Kościoła w Polsce byli arcybiskupi Stanisław Gądecki i Marek Jędraszewski jako przewodniczący i wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Polski oraz metropolici Poznania i Krakowa. Rok 2024 to dla nich czas osiągnięcia biskupiego wieku emerytalnego: Jędraszewski skończył 75 lat w lipcu, Gądecki w październiku. Wprawdzie nadal kierują swoimi diecezjami, ale już tylko do czasu znalezienia następców. I w tym cały szkopuł: tylko lub aż do tego czasu. Trudno powiedzieć, ile to potrwa.
Kard. Nycz w Warszawie wyprzedził procedury. Złożenie rezygnacji ogłosił z zaskoczenia na spotkaniu opłatkowym z księżmi w sobotę wieczorem, w przededniu ubiegłorocznej Wigilii, w najlepszym momencie, by sprawa przeszła przez media możliwie cicho.