Wybrakowane wyroki
Wybrakowane wyroki. Czy w więzieniach siedzą niewinni? W Polsce dochodzi do kuriozalnych sytuacji
KATARZYNA KACZOROWSKA: – Po sprawie Tomasza Komendy w mediach pojawiło się wiele materiałów o podobnych przypadkach. Wszystkie dotyczą zabójstw. Pamięta pan pierwszą taką sprawę, którą się zajął?
PAWEŁ WASZKIEWICZ: – Tak, to historia z Giżycka. Do brutalnego zabójstwa dwóch braci Nefel w wieku 11 i 15 lat doszło w 1998 r. Prokurator oskarżył o nie m.in. Marcina Chmielewskiego i Krzysztofa Kaczmarczyka – wyłącznie na podstawie zeznań niektórych współoskarżonych. Chmielewski i Kaczmarczyk nie przyznali się nigdy do sprawstwa, aktywnie zaprzeczali jakiemukolwiek związkowi ze sprawą. Mimo to sąd skazał ich na dożywocie. Krzysztof Kaczmarczyk w zeszłym roku zmarł w więzieniu. Marcin Chmielewski po 26 latach wyszedł w czerwcu na wolność.
Przed komisją penitencjarną powiedział, że potępia zbrodnię sprzed 26 lat, ale nie może się do niej przyznać, bo jej nie popełnił. Sąd w Giżycku nie zgodził się więc na przedterminowe zwolnienie. Marcin Chmielewski złożył zażalenie. I mimo sprzeciwu prokuratury Sąd Apelacyjny w Białymstoku zdecydował, że wyjdzie na wolność.
Tą sprawą w 2012 r. zainteresowała nas Maria Ejchart, dzisiaj wiceministra sprawiedliwości, przez lata związana z Helsińską Fundacją Praw Człowieka. Szykowaliśmy wtedy z dr Magdaleną Tomaszewską-Michalak nowe uczelniane zajęcia. Podpowiedziała nam, żebyśmy przeanalizowali akta tej sprawy. To była przerażająca lektura. Pojechaliśmy też do Giżycka, gdzie spotkaliśmy się z rodzinami skazanych i innymi mieszkańcami. Miasto wciąż żyło tą sprawą. Na mnie osobiście wtedy największe wrażenie zrobiło to, że z jednej strony skazani to byli prawie moi rówieśnicy, ale z drugiej to, jak ta historia wpłynęła na życie ich rodzin.
Jak?
Wpadły w pętlę, nieustannie odtwarzając krytyczne dni, żyjąc nadzieją, że pewnego dnia jednak uda się to jakoś odkręcić.