Społeczeństwo

Metro w Krakowie: będzie czy nie będzie? A może wystarczy premetro? „Ho, ho! Krakowskie bajania”

Wagon metra Wagon metra Justin Main / Unsplash
W każdym dużym mieście powinno być metro – twierdzi mieszkanka Krakowa. Wielu tak mówi, wielu jest za, ale są i tacy, którzy są przeciw. Miasto żyje tematem. Żyje nim od lat, ale sprawa ostatnio przyspieszyła.

Z ziemi wyrastają Akropol, Maraton, Olimp i Babilon, akademiki AGH, są boiska, skoszona trawa, trochę drzew. W przyszłości mają być tu jeszcze wejścia pod ziemię do stacji metra, która zostanie zbudowana pod skrzyżowaniem ulic Piastowskiej i Reymonta. Tu ma startować i kończyć się trasa.

Jak będzie wyglądać tablica nad wejściem? Paryskie, nowojorskie czy londyńskie oznaczenia metra znane są na całym świecie. Z daleka zobaczysz i wiesz. Wystarczy, że mignie ci gdzieś zielony i powyginany „Metropolitan” na żółtym tle, niebieski „Underground” na białym kółku w czerwonej ramie albo biały, równy napis, a pod nim literki z cyferkami na czarnym tle i już wiesz, gdzie jesteś. Jak to zrobi Kraków?

Czytaj też: Podziemne zawijasy. M3 według ratusza nie ma sensu

Metro: liczy się czas przejazdu

Sprawa nie jest nowa, bo już w latach 60. odbyła się w mieście konferencja naukowców i specjalistów od transportu pt. „Metro w Krakowie”. Temat wrócił w nowym wieku, a konkretnie w 2014 r., kiedy władze miasta zadały w referendum pytanie: „Czy jest Pani/Pan za budową metra w Krakowie?”. Na „tak” zagłosowało 55,11 proc. (blisko 113 tys.), na „nie” 44,89 proc. (ok. 92 tys.). Sprawa jasna. Władze zleciły opracowanie „studium wykonalności szybkiego, bezkolizyjnego transportu szynowego w Krakowie”, z którego wyszło, że efektywniejsze jest premetro.

Wyjaśnijmy zatem, czym różni się od metra, bo nazwy te latają w przestrzeni publicznej. O wyjaśnienie proszę prof. dr. hab. Andrzeja Szaratę, rektora Politechniki Krakowskiej, członka gremiów naukowych i doradczych m.

Reklama