Społeczeństwo

Druga fala niesie łzy

Smutny stan popowodziowy. Druga fala niesie łzy. Wszędzie wysypiska, w głowie dalej muł

Lądek-Zdrój. Zniszczony XVI-wieczny most św. Jana na Białej Lądeckiej. Zdobiąca go figura św. Jana Nepomucena zaginęła. Lądek-Zdrój. Zniszczony XVI-wieczny most św. Jana na Białej Lądeckiej. Zdobiąca go figura św. Jana Nepomucena zaginęła. Natalia Dobryszycka / Polityka
Wszędzie wysypiska popowodziowe. Jak zapis pamięci dawnego życia: święte obrazy, stosy łóżek i ubrań, telewizory, rodzinne fotografie, ogórki w wekach. I tony rzecznego mułu zebranego z zatopionych ulic i mieszkań.

W głowie dalej muł, mówi Ola ze Stronia Śląskiego. Jej sąsiadka musi odwrócić twarz, bo wstydzi się płakania. Idą ul. Nabrzeżną, która miesiąc temu była dnem rzeki. Ola sprowadziła się tu z Górnego Śląska, by wieść życie emerytki w pięknym miejscu. Kupiła domek nad wodą. Teraz śpi na stosie materaców w tym wymarzonym domku. Nocami dogrzewa się kuchenką gazową podłączoną do butli. Powódź zabrała wszystko, mokre ściany i dach to cała własność.

Wracają z sąsiadką z ośrodka pomocy społecznej. Pierwsze pieniądze od rządu dla powodzian, 2 tys. zł, przyszły błyskawicznie. Równie błyskawicznie zostały wydane na rzeczy niezbędne do przeżycia. Teraz chodzi o obiecane 8 tys. Ale od kilku dni zmęczone panie z pomocy społecznej rozkładają ręce. Zabrakło im druczków, które powodzianin musi wypełnić, żeby dostać zapomogę.

Druczki – słychać od Stronia, przez Lądek, Nysę, po Kłodzko – setki różnych druczków.

W Nysie już złowieszczo nie szumi. Zamilkły pompy wodne pracujące całodobowo w zatopionych piwnicach. Nysa Kłodzka opadła nisko, udaje górski potok. Wróciły sklepy, czasem nie te same. Był obuwniczy, będzie kebab. Były ciuchy, będzie kurczak tandori. Winą za powódź już rzadko kto obarcza rząd. Teraz ludzie w Nysie mają do rządu żal za to, że o nich zapomniał. Oraz za biurokrację.

Salon rowerowy Central Bikes handluje normalnie. Anna, właścicielka, podkreśla, że to zasługa prywatna – nie rządowa. Właściciele i pracownicy posprzątali muł, osuszyli ściany, zrobili remont. Wszystko za własne pieniądze, bo innych nie było. Dwa dni po powodzi przyszedł agent z ubezpieczalni, obejrzał ruinę, coś notował. Zniknął całkiem, aż do ciszy w telefonie. Pieniądze wiszą w świecie wirtualnym, uzależnione od bliżej nieznanych dokumentów, które ma podpisać nie wiadomo kto.

Polityka 44.2024 (3487) z dnia 22.10.2024; Temat tygodnia; s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "Druga fala niesie łzy"
Reklama