Sąd za swąd
Sąd za swąd! To pierwszy taki wyrok w Polsce: za zapachy z chlewni. Rozpętała się wielka burza
Rozpętała się prawdziwa burza. Najpierw na internetowych forach skupiających rolników, producentów żywności i organizacje, jak Ruch Młodych Farmerów, który założył zbiórkę na Zrzutka.pl, by wspomóc kolegę w potrzebie (na razie uzbierano 10 tys. zł). Potem ukaranego producenta trzody chlewnej odwiedził minister rolnictwa Czesław Siekierski, obiecując pomoc prawną. Do Szymona Kluki, rolnika z Grodziska pod Rzgowem (łódzkie), przyjechał też brat unijnego komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego. Zdziwił się, że gospodarstwo takie małe. Wsparcie dla rolnika zadeklarowała Krajowa Rada Izb Rolniczych.
Wreszcie sprawa trafiła do parlamentu, gdzie politycy Prawa i Sprawiedliwości polityczną odpowiedzialnością za ten „absurdalny i skandaliczny wyrok” obarczyli rządzącą koalicję. Wiceminister rolnictwa Stefan Krajewski przypomniał im, że pierwszy wyrok sądu w tej sprawie zapadł niemal dwa lata temu, kiedy w Polsce rządził PiS, który nie podjął żadnych kroków legislacyjnych, by takim sytuacjom przeciwdziałać.
Teraz resort planuje przygotowanie ustawy chroniącej produkcję rolną na wzór legislacji np. francuskiej, która precyzuje, że charakterystycznych dla wsi uciążliwości dźwiękowych czy zapachowych nie można uważać za zakłócanie sąsiedztwa. A doraźnie ministerstwo próbuje nakłonić rzecznika praw obywatelskich, by złożył w sprawie Szymona Kluki tzw. skargę nadzwyczajną, występując o kasację wyroku. Można to zrobić do 3 listopada.
Tymczasem minął już termin zapłaty odszkodowań, odsetki rosną z dnia na dzień. Sąsiedzi, którzy pozwali Klukę (małżeństwo, które kupiło działkę sąsiadującą bezpośrednio z gospodarstwem i postawiło dom w tym samym czasie, w którym rolnik zbudował nową chlewnię), mają już klauzulę wykonalności. W każdej chwili do gospodarstwa może wejść komornik.