Alkotubkoafera
Alkotubkoafera. Saszetki oburzają, ale kryzys jest większy. Wstydliwy. I bardzo trudny do pomocy
Afera jest medialna, żyje od kilku dni, a ofiara jak na razie jest jedna – były już dyrektor Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom dr Piotr Jabłoński, człowiek wyjątkowo ceniony przez ekspertów i praktyków zajmujących się uzależnieniami. Dwa tygodnie temu Jabłoński uczestniczył w Międzynarodowej Konferencji „Barwy wsparcia. Dialog Motywujący jako skuteczna metoda profilaktyki zachowań ryzykownych dzieci i młodzieży”. Kilka dni później otwierał Międzynarodową Konferencję Federacji Społeczności Terapeutycznych w Gdańsku. Wszystko pod egidą Ministerstwa Zdrowia. A 1 października kierująca resortem Izabela Leszczyna poinformowała, że dyrektor Jabłoński nie dość stanowczo zareagował na informacje, jakie dotarły do ministerstwa o tym, że producent musów owocowych wprowadził na rynek alkohol w opakowaniach praktycznie identycznych jak zdrowa przekąska.
Jeden zawinił, drugiego powiesili?
Resort o Voodoo Monkey, czyli alkoholach w tubkach, dowiedział się w lipcu. W lipcu też po raz pierwszy o wódce, likierze i whisky w opakowaniach do złudzenia przypominających te zawierające musy owocowe napisali dziennikarze – na portalu Prawo.pl. Ani Ministerstwo Zdrowia, ani Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi na tę informację nie zareagowały. Sprawę na tapet wziął więc w sierpniu popularny tabloid, któremu wtedy resort zdrowia nie odpowiedział na pytania, jak to możliwe, że Voodoo Monkey będzie w spożywczych marketach na wyciągnięcie ręki małolatów, których na pewno zaintryguje kolorowe opakowanie. W tym samym czasie na rynku w popularnej sieci delikatesów pojawiła się wódka w opakowaniach do złudzenia przypominających... jogurt. 40 ml alkoholu o mocy 45 proc. w promocji kosztowało 3,39 zł, a więc za litr trzeba było zapłacić ok. 80 zł.