Społeczeństwo

Problem najwyższej wagi

„Zdrowa otyłość” to mrzonka. Ruch body positive też może szkodzić. Jak zatrzymać tę falę?

W ostatnich latach było w Polsce bez liku kampanii poświęconych otyłości, tylko nikt nie ocenił ich efektów. W ostatnich latach było w Polsce bez liku kampanii poświęconych otyłości, tylko nikt nie ocenił ich efektów. Arkadiusz Hapka
Ruszyła właśnie nowa kampania społeczna dotycząca otyłości, która ma pomóc kolejnemu rządowi pokonać tę epidemię. Tylko że podobnych akcji mieliśmy już wiele, a otyłych wciąż przybywa, tak jak hejtu wobec ich choroby. Jak tę falę zatrzymać? Podpowiedzi jest kilka – ale czy ktoś z nich wreszcie skorzysta?
Wskaźnik BMI uważa się dziś za niewiarygodny dla kobiet w ciąży, dzieci, seniorów oraz osób o rozbudowanej muskulaturze. Nie daje również informacji o tym, jak rozłożony jest tłuszcz. Dlatego coraz większą popularność zdobywa wskaźnik okrągłości ciała, tzw. BRI (Body Roundness Index), który lepiej koreluje z najbardziej niebezpieczną otyłością brzuszną.Getty Images Wskaźnik BMI uważa się dziś za niewiarygodny dla kobiet w ciąży, dzieci, seniorów oraz osób o rozbudowanej muskulaturze. Nie daje również informacji o tym, jak rozłożony jest tłuszcz. Dlatego coraz większą popularność zdobywa wskaźnik okrągłości ciała, tzw. BRI (Body Roundness Index), który lepiej koreluje z najbardziej niebezpieczną otyłością brzuszną.

„Mniej żryj, więcej się ruszaj”, „W Auschwitz grubych nie było”. Obraźliwe uwagi pod swoim adresem osoby z otyłością słyszą na co dzień, ale akurat te padły ze strony lekarzy, więc są szczególnie bulwersujące i zostaną zapamiętane na długo. „Nie byłam u ginekologa od siedmiu lat. Bo pani doktor stwierdziła, że nie jest weterynarzem i od badania hipopotama jest kto inny” – wyznała jedna z pacjentek w mediach społecznościowych.

Uważnie obserwuje je specjalistka żywienia klinicznego dr Maria Brzegowy z Krakowa. Odkąd zajmuje się przygotowaniem chorych ze skrajną otyłością do zabiegów bariatrycznych, przeprowadzanych w celu leczenia otyłości (polegających m.in. na wycięciu części żołądka) i towarzyszy im w powrocie do prawidłowej wagi, takich historii zna wiele. – 31 proc. pacjentów z chorobą otyłościową doświadczyło dyskryminacji ze strony personelu medycznego – cytuje wyniki ankiety przeprowadzonej przez Polskie Towarzystwo Leczenia Otyłości. – A przecież w takich miejscach ci ludzie powinni otrzymać wsparcie, a nie kolejny hejt.

Paulina Góra z okolic Pruszcza Gdańskiego ma dziś 32 lata i w lipcu, ważąc 143 kg, poddała się operacji. Ale kiedy była już mocno pulchną studentką, z wagą przekraczającą 120 kg, wsparcie lekarza ograniczyło się do zalecenia jej diety pudełkowej. – Za 1500 zł miesięcznie, na co i tak nie byłoby mnie stać – wspomina. Tyła więc nadal, osiągając kilka lat temu rekordowe 160 kg.

Katarzyna Głowińska, prezes Fundacji na rzecz Leczenia Otyłości, usłyszała od lekarza na SOR, gdzie trafiła z zagrożeniem życia, tylko jedno pytanie: „A gdzie pani tym tłuszczem obrosła?”. – To nie jest wsparcie, tylko wyparcie – mówi gorzko Głowińska, której z powodu masy ciała (158 kg) odmówiono przyjęcia do szpitala.

Polityka 42.2024 (3485) z dnia 08.10.2024; Społeczeństwo; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Problem najwyższej wagi"
Reklama