Parkowa betonoza
Beton, disco polo i antropocen. Czy zielone parki da się odzyskać? I kiedy zobaczymy posadzone drzewa
Jeszcze niedawno miasta i miasteczka masowo betonowały swoje rynki i place. Bo to wygodne. Bo łatwo się sprząta. Bo nadaje się na miejsce imprez. Można dodać fontannę, parę drzewek w donicach, parę skrzynek z kwieciem… Poszły na to grube miliony. I rychło się okazało, że ludzie tęsknią za wyciętymi drzewami, trawnikami i rabatami. Że w skwarne dni w okowach betonu nie da się wytrzymać. Po happeningach ze smażeniem jajek na tych rynkach patelniach nastał czas demontażu, zrywania mniejszych lub większych fragmentów nawierzchni po to, by przywrócić wyrugowaną chwilę temu zieleń. W części miast właśnie to zrobiono. Inne przygotowały projekty, szukają pieniędzy, najczęściej z funduszy na przystosowanie do zmian klimatycznych. Dlatego aż trudno uwierzyć, że w tym samym czasie w parkach miejskich lekką ręką, kosztem zieleni, wytycza się nowe place rozrywek, alejki, na których kładzie się bruk, płyty lub kostkę. A jednak...
Apetyty i niedosyty
Park im. Hieronima Derdowskiego, poety, autora hymnu kaszubskiego, w nadmorskim Władysławowie. Można by pomyśleć, że to las, gdyby pod drzewami nie ciągnęły się zagony hortensji, rododendronów, żurawek, liliowców. Tysiące roślin zdecydowanie nieleśnych. Alejki ujęte w ramy krawężników z kostki kamiennej prowadzą przez częściowo wybrukowane polanki place z masywnymi stołami i ławami na piknikowe posiadówki. Część polanek zajmują wielkie drewniane rzeźby i konstrukcje odwołujące się do miejscowych legend. Są jeszcze rozrzucone wzdłuż alejek placyki ze specjalistyczną nawierzchnią i urządzeniami do ćwiczeń. Nad alejkami tu i ówdzie górują metalowe pergole przeznaczone dla powojników.
Założony w latach 30. XX w. park zdążył się przeobrazić w dorodny las. W nowym kształcie został otwarty ponad rok temu. Przemianę za blisko 20 mln zł poprzedziła wycinka blisko 2 tys.