Społeczeństwo

Wołyń i akcja „Wisła”. Ukraiński minister popełnił w Polsce dwie przykre gafy

Dmytro Kułeba, Rafał Trzaskowski i Radosław Sikorski na Campus Polska Przyszłości w Olsztynie, 28 sierpnia 2024 r. Dmytro Kułeba, Rafał Trzaskowski i Radosław Sikorski na Campus Polska Przyszłości w Olsztynie, 28 sierpnia 2024 r. Campus Polska Przyszłości / X (d. Twitter)
Dmytro Kułeba jest jedną z najlepiej znanych twarzy ukraińskiego rządu. Tym razem się pogubił. Porównał rzeź na Wołyniu z akcją „Wisła” i popełnił jeszcze jedną niezręczność.

Minister spraw zagranicznych Ukrainy udał się do Polski i wraz ze swoim odpowiednikiem Radosławem Sikorskim pojechał do Olsztyna, na spotkanie z uczestnikami Campus Polska Przyszłości. Młodzi zgotowali mu gorące przyjęcie, witali gromkimi brawami. Kułeba jest jedną z najlepiej znanych twarzy ukraińskiego rządu. Młody, dobrze wykształcony, biegle znający języki, zawsze stosownie ubrany, poruszający się z tą pewnością siebie, jaką daje obycie w świecie. Jest zresztą synem dyplomaty, część życia spędził za granicą, i to widać. Już w pierwszych miesiącach po napaści Rosji dał się poznać jako skuteczny orędownik ukraińskiej sprawy, zabiegający w europejskich stolicach o pomoc dla swego kraju.

Kułeba pomylił Wołyń z akcją „Wisła”

W Polsce minister bywa dość często. Tym razem nie uniknął jednak przykrych gaf, aż dwóch. Spotkanie w Olsztynie przebiegało w świetnej atmosferze, bo Kułeba zawsze mówi ciekawie. Aż do chwili, gdy jedna z uczestniczek zapytała o ekshumacje ofiar rzezi wołyńskiej. Kiedy zostaną wznowione, próbowała ustalić.

To pytanie, zadane bez emocji, zostało zresztą przyjęte brawami. Ale ukraiński polityk niespodziewanie się pogubił. Najpierw porównał rzeź na Wołyniu z akcją „Wisła”. To słowa absolutnie nieuprawnione; porównanie z deportacjami bestialskich mordów, jakich w 1943 r. na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej dokonała Ukraińska Powstańcza Armia i miejscowa ludność, ukraińscy sąsiedzi, zresztą za czasów II Rzeczypospolitej jej obywatele, jest niestosowne i niezasadne. Deportacje były akcją brutalną i godną potępienia, ale nie były rzezią, która spotkała Polaków mieszkających na Wołyniu.

Dziwne, że takiego porównania użył minister spraw zagranicznych Ukrainy. Może to świadczyć o jednym: historia, nawet tak dramatyczna, jest zupełnie obca dla Kułeby, jakby jej nie rozumiał i nie wiedział, że Wołyń w naszych wzajemnych stosunkach jest wciąż otwartą raną. Że wciąż żyją w Polsce ludzie, którzy stracili tam bliskich. Że przez cały ten miniony czas ofiary spoczywają w polu czy przy drodze, pogrzebane bez upamiętnienia, bezimiennie. Oczywiście nie cofniemy historii, nie przywrócimy im życia. Ale godny pochówek należy się każdemu. Również poległym Ukraińcom.

Czytaj też: Rzeź wołyńska. O co ten spór?

Zobowiązania ukraińskich polityków

A Kułeba zaraz popełnił następną niezręczność, mówiąc do pytającej: „Zdaje sobie pani sprawę, czym była akcja »Wisła«, i wie pani, że ci wszyscy Ukraińcy zostali przymusowo wygnani z terytoriów ukraińskich, żeby zamieszkać w Olsztynie”.

Niestety, nazywając południowo-wschodnie obszary Polski ziemiami „ukraińskimi”, wpisał się w styl wypowiedzi ukraińskich nacjonalistów. Nie do wiary, że ktoś ministra nie wyedukował wcześniej. Taka wypowiedź brzmi niczym prowokacja, zwłaszcza w ustach ważnego polityka.

W końcu Kułeba dorzucił typowy „przekaz dnia”: historię należy zostawić historykom. „Gdybyśmy zaczęli grzebać w historii, to jakość rozmowy byłaby zupełnie inna, moglibyśmy wypominać sobie złe rzeczy, które Polacy uczynili Ukraińcom, a Ukraińcy Polakom” – mówił. Dodał jednak, że ekshumacje zostaną przeprowadzone. To zabrzmiało jak zobowiązanie. Niestety, takie zobowiązania składał już prezydent Zełenski i inni ważni politycy, a całkiem niedawno również szef Rady Najwyższej Rusłam Stefanczuk, występując w polskim Sejmie, przekonywał o konieczności wydobycia imion ofiar z niepamięci. Wciąż to nie następuje, ekshumacje wstrzymano w 2017 r.

Aby wspólny wróg nam nie zagroził

Wystąpienie ministra Kułeby wywołało komentarze i emocje. Starał się je uspokoić Radosław Sikorski, mówiąc, że przeszłość jest ważna, a ofiarom należy się pochówek. Dziś warto jednak „skoncentrować się na budowaniu wspólnej przyszłości tak, aby (...) wspólny wróg nam już nie zagroził”.

To prawda. Szkoda tylko, że niefortunne wypowiedzi ukraińskiego polityka zepsuły nastrój entuzjazmu, z jakim go witano. Mam nadzieję, że za kilka dni emocje opadną, a poparcie dla walczącej Ukrainy będzie niezmienne. Aby wspólny wróg nam już nie zagroził...

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną