Społeczeństwo

W górę i w dół

Polscy biegacze uciekają z asfaltu w góry. Jak to się zaczęło? Cofnijmy się o 20 lat

Paradoksalnie biegi górskie są bardziej przyjazne dla organizmu niż jednostajny wysiłek na asfalcie. Paradoksalnie biegi górskie są bardziej przyjazne dla organizmu niż jednostajny wysiłek na asfalcie. Shutterstock
Pierwszy raz w historii w polskie Tatry zjadą najlepsi biegacze górscy świata. Polscy biegacze też coraz częściej z asfaltu uciekają w góry. Kto w zasadzie biega 100 km przez góry? Cyborg? Nie, zdecydowanie człowiek z krwi i kości, nawet z dodatkiem tłuszczu.

Na asfaltowych maratonach w Warszawie czy Poznaniu raczej nie spotka się mistrzów i rekordzistów świata. Giganci długich biegów omijają Polskę i nic nie zapowiada, by to się miało zmienić. Przeciwnie, biegi uliczne w naszym kraju od wielu lat przeżywają regres. Rekordy frekwencji miewają już po 10 lat, a do tego poziom sportowy jest mocno przeciętny.

W górach sprawy mają się lepiej. Już 17 sierpnia do Polski zawita górsko-biegowa liga mistrzów. W ramach Golden Trail Series z Siwej Polany u wylotu Doliny Chochołowskiej wystartuje 29-kilometrowy bieg Tatra Skymarathon. Poza wymiarem wyczynowym i komercyjnym ta impreza będzie też miała wydźwięk symboliczny. Bo coraz popularniejsze biegi górskie w Polsce są już fenomenem nie tylko sportowym, lecz również społecznym, towarzyskim. A ich rosnąca popularność coraz wyraźniej przekłada się na wyniki.

Kilku Polaków już namieszało na ważnych międzynarodowych zawodach. Zaczęło się sześć lat temu, kiedy Marcin Świerc wygrał we Francji jeden z biegów festiwalu Ultra Trail du Mont Blanc – to zdecydowanie największe święto biegów górskich na świecie. Kto raz tam błyśnie, ma zapewnioną rozpoznawalność na lata.

Chwilę później błysnął Bartek Przedwojewski, wskakując na podium górskich maratonów w Hiszpanii i we Francji. Jego równa forma sprawiła, że coraz więcej kibiców zaczęło śledzić poczynania polskiej czołówki. Przedwojewski biega krótsze dystanse niż Świerc – od trzech do pięciu godzin. Niemal zawsze jest widoczny na trasie – nie boi się upadków na zbiegach, nie waha się startować z pierwszego rzędu i wcześnie wychodzić na prowadzenie.

Od niedawna do światowej czołówki dobija Marcin Kubica, 25-latek z Beskidu Małego. To biegacz stopniowo zwiększający dystanse, na których się ściga. Dopiero w tym roku przeniósł się na dystanse bliższe maratonu.

Polityka 34.2024 (3477) z dnia 12.08.2024; Społeczeństwo; s. 31
Oryginalny tytuł tekstu: "W górę i w dół"
Reklama