Społeczeństwo

„Imagine” i ta ostatnia wieczerza. Może Babiarz zamieni TVP na TV Republika?

Przemysław Babiarz Przemysław Babiarz Adam Chełstowski / Forum
Pojawiła się pogłoska, że Przemysław Babiarz ma zmienić TVP na TV Republika. To rozwiązanie wydaje się całkowicie zasadne. Ważne, aby właściwi ludzie byli we właściwych miejscach i we właściwym towarzystwie.

Spektakularna ceremonia otwarcia 33. Letnich Igrzysk Olimpijskich w Paryżu nie wszystkim się spodobała. Chyba absolutnym pionierem w krytyce okazał się red. Babiarz, który tak zapodał: „Świat bez nieba, narodów i religii. To jest wizja pokoju, który ma wszystkich ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety”. I dodał: „Unia Europejska nie jest reprezentowana jako całość. Wciąż jeszcze narody mają w Europie swoje kraje, oby to jak najdłużej trwało. Ale oczywiście jesteśmy na obszarze Unii Europejskiej”.

„Europejskie” uwagi p. Babiarza są wyjątkowo przenikliwe – ktoś mógł pomyśleć, że w Paryżu startuje unijna reprezentacja, a igrzyska odbywają się poza terytorium UE. Zdanie o narodach i krajach może być zaś uznane za parafrazę wypowiedzi p. Kaczyńskiego o „likwidacji państwa polskiego i zamianie go w teren zamieszkany przez Polaków, a zarządzany z zewnątrz – przez Berlin za pośrednictwem Brukseli”, aczkolwiek wyrażoną łagodniej, niż to uczynił Bojem Silny (znaczenie imienia Jarosław w języku ukraińskim).

Pierwszy z przytoczonych cytatów p. Babiarza stanowi interpretację „Imagine” Johna Lennona. Kompletna bzdura. Rozumienie komunizmu przez Lennona, nawet jeśli uznać je za naiwne, nie opierało się na pojęciu walki klas, lecz na pacyfizmie, solidaryzmie społecznym i egalitaryzmie. Piosenka powstała w 1971 r. w proteście przeciwko wojnie w Wietnamie. Do p. Babiarza jeszcze wrócę, na razie tylko zauważę, że jego wykładnia „Imagine” została z zadowoleniem przyjęta przez dobrozmieńców, którzy uznali wykorzystanie utworu Lennona w inauguracji igrzysk za przejaw marksizmu i lewactwa. Może dlatego p. Nawrocki, prezes IPN zajmującego się tropieniem komunizmu, zafundował sobie koszulkę z wizerunkiem p. Babiarza.

Czytaj też: Babiarzyści. Nawet Andrzej Duda pochylił się z troską

Do „Ostatniej wieczerzy” katolicy się nie modlą

Trudno powiedzieć, czy pionierskie wynurzenia p. Babiarza miały jakieś sprawcze znaczenie dla międzynarodowej dyskusji wokół świata „bez nieba i religii”. Jakby nie było, ożywioną dyskusję (w tym ostrą krytykę) wywołała inscenizacja z udziałem m.in. drag queen, transpłciowej modelki i nagiej piosenkarki, uznana za parafrazę obrazu „Ostatnia wieczerza” Leonarda da Vinci. Środowiska prawicowe i katolickie uznały, że ten fragment ceremonii obraził jeden z najważniejszych symboli chrześcijaństwa. Wprawdzie organizatorzy stwierdzili, że inspiracją była „Uczta bogów” Jana van Biljerta, holenderskiego malarza żyjącego w XVII w., nawiązująca do antycznej mitologii, ale krytycy podtrzymują tezę o tym, że inscenizacja była szyderstwem z uczuć religijnych, promującym nienormatywne (w sensie katolickim) preferencje seksualne. Na nic zdają się tłumaczenia, że reżyserom ceremonii szło o popularyzację idei republikańskich i równościowych i w żadnej mierze nie zamierzali obrażać nikogo.

Pozwolę sobie na pewien eksperyment myślowy. Uznajmy na użytek dyskusji, że widowisko naprawdę nawiązywało do „Ostatniej wieczerzy”. Wszelako obraz nie jest, bo nie może być z powodów czysto teologicznych, symbolem chrześcijaństwa takim jak np. odpowiednio przedstawiony krzyż. Nie wymaga się od katolików, aby modlili się przed malowidłem Leonarda da Vinci, chociaż znajduje się w kościele Santa Maria delle Grazie w Mediolanie. Trudno byłoby uznać za obrazę chrześcijaństwa obraz przedstawiający ukrzyżowanego (typowe wykonanie kary śmierci w starożytnym Rzymie) przestępcy, np. mordercy czy złodzieja w pozie przypominającej wizerunki Jezusa.

Watykan (z pewnym opóźnieniem) i episkopat francuski (od razu) wydały oświadczenia protestujące przeciw inscenizacji. Odezwali się politycy i miliarderzy, m.in. p. Le Pen, p. Musk i p. Erdoğan, jak wiadomo, znani bojownicy o wolność, równość i demokrację.

Szczególnie aktywni okazali się rodzimi obrońcy przedmurza chrześcijaństwa i strażnicy prawdziwych wartości. Pan Jędraszewski wyznał: „W trakcie tego ponad miarę rozciągniętego w czasie wydarzenia wzrastał mój wewnętrzny sprzeciw i oburzenie wobec nachalnej, niekiedy wręcz prymitywnej propagandy współczesnej ideologii lewicowej, którą była przesycona ceremonia otwarcia. Szczyt agresji, braku wszelkiego szacunku i tolerancji osiągnęła ona w chwili, jak to już określono w mediach światowych, »tęczowej parodii« dotyczącej ostatniej wieczerzy, najświętszego dla chrześcijan wydarzenia”.

Pan Piotrowski, biskup kielecki, zarządził, że wierni w jego diecezji mają odśpiewać suplikację w celu wynagrodzenia Bogu za bluźnierstwo, jakiego dopuszczono się w Paryżu. Swoje oczywiste oczywistości zaserwował Prezes the Best: „To, co stało się w Paryżu, jest niebywałym wręcz skandalem i jednocześnie taką bardzo, można powiedzieć, intensywną ilustracją bardzo smutnego i niestety ciągle coraz bardziej zaawansowanego procesu rozkładu elit Zachodu, w tym elit francuskich, rozkładu moralnego i politycznego. Czegoś, co zagraża przyszłości (...) najbardziej życzliwej cywilizacji w dziejach świata, życzliwej człowiekowi cywilizacji chrześcijańskiej”.

Jego Ekscelencja w blasku swego dostojeństwa stwierdził, że w Paryżu, podobnie jak w Berlinie w 1936 i Moskwie w 1980, nie udało się utrzymać idei olimpijskiej. Pan Morawiecki, możliwy następca p. Kaczyńskiego na szczytach PiS, zauważył: „Potrafią [organizatorzy] obrzydzić nawet ceremonię otwarcia IO”.

Czytaj też: Republika TVPiS z Holecką i Rachoniem. „Będą wciskać gaz do dechy, tak chce Kaczyński”

Wina Tuska i Kamali Harris

Pan Jędraszewski najwyraźniej dalej gra tę samą rolę, jaką odgrywał, gdy był obyczajowym ochroniarzem p. Paetza, poznańskiego hierarchy, osoby, by tak rzec, nieciężkich obyczajów, popularyzującej wśród kleryków dolną bieliznę męską z napisem „Roma”, który, jak zalecał, trzeba czytać wspak, co daje słowo „Amor”. Moralne napomnienia emerytowanego metropolity krakowskiego są szczególnie dwuznaczne w obliczu jego nieudanego skoku na kasę bogatych parafii. Ta klapa, zważywszy na rezydencję szykowaną dla niego na czas spoczynku, nie sprawia jednak, że p. Jędraszewski pozostaje ubogi w sensie ewangelicznym.

Nie słyszałem, aby p. Piotrowski wzywał swe diecezjalne owieczki do śpiewania suplikacji mających udobruchać Boga za liczne przypadki pedofilii. Z kolei opinia p. Kaczyńskiego jest dziwnie zgodna z filipikami o zgniłym Zachodzie, znanymi z wczesnego PRL, i słowami p. Miedwiediewa (bliskiego współpracownika p. Putina), który stwierdził: „Obrzydliwy spektakl. Francja pod przywództwem Macrona zdegradowała się do poziomu skorumpowanej dziewczyny, krzywiąc się przed pohukiwaniami szalonego, bezbożnego tłumu. Taki wstyd! Wyłączcie ekrany i nie oglądajcie tego haniebnego, dziwacznego show w internecie!” (współgra to z obrzydzeniem p. Morawieckiego). Może list Prezesa the Best „Do przyjaciół Rosjan” nie był przypadkowy? Porównanie igrzysk w Paryżu do tych w Berlinie i Moskwie jest równie trafne co stwierdzenie, że „nic nas nie przekonana, że białe jest białe”.

Oburzenie prawicy wywołały także starty osób transpłciowych w zawodach judo i boksie. MKOl zajmuje pod tym względem inne stanowisko niż np. Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu i dopuszcza do igrzysk tylko te osoby transpłciowe, które spełniają określone parametry fizyczne.

Prawicowe komentarze podnoszą inny aspekt. Pan Morawiecki oświadczył: „Kolejny żenujący pokaz na olimpiadzie, który nie ma nic wspólnego z duchem sportu i fair play”. Autor tych słów zaliczył, przy walnej współpracy wrocławskiej kurii, udany atak na pokościelne mienie bezspadkowe, ale mimo to jest relatywnie biednym urzędnikiem państwowym, bo uzyskane dobra ziemskie przepisał na swoją połowicę. To stanowi osobliwy kontekst dla jego moralnego oburzenia.

Oburzenie wyrazili również p. Meloni (włoska premierka), p. Trump i p. Vance. Najciekawszy jest komentarz tego ostatniego: „Do tego właśnie prowadzą nas wyobrażenia Kamali Harris na temat płci. Dorosły mężczyzna bije kobietę w meczu bokserskim. To obrzydliwe i wszyscy nasi przywódcy powinni to potępić”.

A więc wina Harris zaćmiewają umysł p. Vance’a. Tak samo wina Tuska działają na polską prawicę. Aż dziw, że dobrozmieńcy nie trąbią, że słabe starty Polaków to wina Tuska.

Wracając do Lennona. Jego wizja świata jest bliższa słowom Pawła z Tarsu: „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy jesteście bowiem kimś jednym w Chrystusie Jezusie”, niż połajanki „prawdziwych” strażników wartości.

Czytaj też: Rosja w igrzyskach widzi znaki Szatana. Nawet Putin nie oglądał ceremonii otwarcia

Babiarz w TV Republika?

Wracam do p. Babiarza. Został zawieszony przez TVP, a potem przywrócony, zapewne z powodu licznych protestów sportowców, dziennikarzy i polityków (p. Kaczyński: „Pan redaktor [Babiarz] za powiedzenie prawdy został zawieszony w prawach i żąda się od niego przeprosin. To jest skandal i dowód na to, że zniesiono w Polsce wolność słowa”), a także interwencji RPO.

Kazus nie jest prosty, bo z jednej strony p. Babiarzowi na pewno przysługuje swoboda wypowiedzi, ale z drugiej – trzeba odróżnić profesjonalną rolę komentowania wydarzenia sportowego od formułowania opinii politycznych, zwłaszcza kontrowersyjnych. Kierownictwo publicznej stacji, która akredytowała p. Babiarza i opłaca jego pobyt w Paryżu, ma prawo żądać, aby powstrzymał się od demonstrowania poglądów, by tak rzec, „na państwo i prawo”. Niemniej może trzeba w takiej sytuacji ograniczyć się do komunikatu, że p. Babiarz wyraża tylko swoje poglądy, a nie uciekać do kroków dyscyplinarnych.

Pojawiła się pogłoska, że ów dziennikarz ma zmienić TVP na TV Republika. Rozwiązanie wydaje się całkowicie zasadne, chociaż jest pewien szkopuł: przyszły ewentualny pracodawca dziennikarza nie poświęca wiele uwagi sportowi. Pojawia się co prawda na antenie krótki programik „Sport w Republice” (ciekawe, dlaczego nie w Monarchii), a na paskach wspomina się sukcesy republikanckiej prawicy (przypominam, że republikanci to stronnictwo blokujące reformy w I RP w XVIII w.), a nie sportowców, nawet polskich.

Jest jeden program, który mógłby komentować p. Babiarz, mianowicie „Miłosz Kłeczek w ruchu”, zawierający jawne elementy sportowe, np. biegi przełajowe, jazdę konną, boksowanie z workiem treningowym, wyścigi automobilowe i strzelanie z karabinu. Intencja tych ruchów jest niekiedy wprost wyrażana, np. p. Kłeczek traktuje worek treningowy jako PSL i wymierza razy za to, że ludowcy jeszcze nie przystali do PiS.

Wygląda na to, że wysiłek fizyczny utrudnia p. Kłeczkowi wyjaśnianie właściwego sensu jego sportowych poczynań. Pan Babiarz mógłby z powodzeniem wypełnić tę lukę. Ma już w dorobku życiowym fotkę z p. (Jackiem) Kurskim; dodanie zdjęcia z p. Sakiewiczem, prezesem TV Republika, wzbogaciłoby jego osobisty album pamiątkowy, ale i dopełniło jego polityczne oblicze. Ważne, aby właściwi ludzie byli we właściwych miejscach i we właściwym towarzystwie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną