Tęcza przed burzą
Tęcza w bibliotece publicznej?! No i się zaczęło. Wielka afera w Obornikach Śląskich
Pozmieniało się przez ostatnie lata w lokalnych bibliotekach. Kiedyś człowiek wchodził, wypożyczał coś i wychodził. A teraz? Spotkania autorskie, wieczory z poezją, wystawy, mediateka z kolekcją e-booków i audiobooków, miękkie pufy do siedzenia.
W Obornikach Śląskich też starają się nadążać za zmieniającymi się potrzebami czytelników w różnym wieku. Odnowiony budynek tuż obok dworca PKP. Tu każdy powinien czuć się dobrze, bo to miejsce kultury, wymiany myśli, wytchnienia. Sześć bibliotekarek i codzienne rozmowy z czytelnikami na każdy temat – doradzają, polecają, czasami wysłuchują recenzji, a czasami zwierzeń.
Ale w ostatnich tygodniach bibliotekarki z Obornik słyszą raczej od czytelników opinie na swój temat. Co za wstyd! Jesteście opętane! – syczą niektórzy w okienko lub do słuchawki telefonu. I jeszcze, że tę Ankę Muszak z działu dziecięcego natychmiast trzeba zwolnić. Pod kościołem w jej sprawie już są zbierane podpisy.
Czerwony, czyli życie
Anka zawsze czytała. W domu, w szkole, podczas lekcji pod ławką albo zamiast lekcji. Więc to nic dziwnego, że cztery lata temu trafiła do pracy do biblioteki. Gdy tylko tu przyszła, zrobiła w dziale dziecięcym szybki przegląd książek – Siesicka do magazynu, Musierowicz ścisnęła w kącie. Nikt już i tak tego nie wypożyczał.
Stworzyła nową półkę, psychologiczną, gdzie poustawiała dużo książek o emocjach. Lubiła te momenty – przychodzi pudło z dostawą, a ona wdycha zapach, przegląda. Otwierane okienka, obrazki w 3D i mnóstwo ważnych tematów, które wykorzystywała jako preteksty do wystaw i zajęć z dziećmi. O sąsiedztwie i wspólnocie (na podstawie książki „Dziękuję! Jak dobrze mieć sąsiadów”). O imigrantach (na podstawie książki „Intruzi”) – zwierzęta z dalekich stron przybywają do lasu i próbują się dogadać z jego mieszkańcami, a dzieci wybierają zakończenie: czy bohaterowie żyją razem, czy wyganiają przybyszy.