Antykoncepcja w proszku
Antykoncepcja w proszku. Od wkładki do wpadki, czyli jak zabezpieczają się Polacy
Dorota, lat 54, zaniemówiła, kiedy od młodej lekarki usłyszała, że nie dostanie recepty na leki hormonalne (które wykorzystywane są też w antykoncepcji), bo jest to sprzeczne z jej systemem wartości. Odmowa, jak się później dowiedziała Dorota, była bezprawna, bo w przypadku recept klauzula sumienia nie obowiązuje.
– Naprawdę mnie zatkało. Poczułam się okropnie, jakbym była totalnie zdemoralizowana. Ale mam ten przywilej, że mieszkam w dużym mieście. Poszłam do innego lekarza. Skargi nie pisałam, nie mam czasu. Do dzisiaj jednak się zastanawiam, jak ta lekarka zrobiła specjalizację. Bo przecież leki hormonalne stosowane w antykoncepcji są też podawane w różnych chorobach. Pacjentkom z takimi schorzeniami też ich odmawia? – pyta retorycznie Dorota, która swoje dziecko uświadomiła w kwestii antykoncepcji, kiedy było w pierwszej klasie liceum. Nie czuła się w tej roli dobrze. Podejrzewa, że większość rodziców, nawet tych progresywnych, jest zakłopotana, kiedy z córką czy synem musi rozmawiać „o tych” sprawach. – I dlatego większość nie rozmawia, wypierając to, że ich nastoletnie dziecko może uprawiać seks. W dodatku, jak ma 15 lat, to na legalu, jak to mówią młodzi.
– Ale równocześnie nie może „na legalu” w tym wieku pójść do lekarza i poprosić o dobranie środków antykoncepcyjnych. To polski paradoks: prawo pozwala na współżycie seksualne osób od 15. roku życia, ale do lekarza samemu można pójść dopiero po ukończeniu 18 lat – mówi prof. Remigiusz Kijak, pedagog i specjalista zajmujący się seksualnością człowieka.
Ostatni w Europie
Od stycznia 2023 r. Francuzi w wieku od 18 do 25 lat w aptece prezerwatywy dostają za darmo. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii, Belgii, Hiszpanii czy na odległych Filipinach, jednym z najliczniejszych krajów katolickich na świecie.