Rynek

Po leki do niemieckiej apteki

Po leki idziemy do niemieckiej apteki. Bo w Polsce znikają. „Patrzymy, jak nam pociąg ucieka”

„Rząd z prywatnymi nie rozmawia, z państwowymi też nie”. „Rząd z prywatnymi nie rozmawia, z państwowymi też nie”. Patryk Sroczyński
Rozmowa z Krzysztofem Kopciem, prezesem Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, o tym, dlaczego w Polsce brakuje leków.
Krzysztof Kopećmateriały prasowe Krzysztof Kopeć

JOANNA SOLSKA: – Co pan teraz wciągnął?
KRZYSZTOF KOPEĆ: – Atrovent w aerozolu. To lek dla chorych z astmą, rozedmą płuc oraz przewlekłą obturacyjną chorobą płuc, dość trudno dostępny. Jego jednym z zaledwie trzech dostawców do polskiego systemu refundacji jest Boehringer Ingelheim, niemiecka firma farmaceutyczna. Musimy go importować, niewiele firm podejmuje się jego produkcji ze względu na specyficzną formę, tj. aerozol wziewny.

Ten lek już nie jest objęty ochroną patentową, może go produkować każda firma farmaceutyczna. Mamy takie firmy?
Jak najbardziej, ale państwu na tym nie zależy. Przez 20–25 lat, gdy lek innowacyjny objęty jest ochroną, producent sprzedaje go bardzo drogo jako monopolista. Rekompensuje sobie koszty badań, budowy fabryki, zakupu stosownej linii produkcyjnej i inne. W Polsce pacjenci mają ten lek za odpłatnością ryczałtową, a seniorzy 65+ i dzieci za darmo, jest w pełni refundowany, ale sprowadzamy go mniej, niż potrzebujemy, więc nie wszyscy chorzy mogą się leczyć.

I dlatego trzeba na niego polować?
W Polsce okresowo brakuje wszystkich leków wziewnych, bo do ich produkcji trzeba zbudować specjalną linię produkcyjną, której nie da się przestawić na tabletki. Można na niej wytwarzać tylko aerozole wziewne, ale nie mogłaby pracować cały rok, bo aż tak dużego popytu na nie w kraju nie ma. Taka inwestycja prywatnej firmie się nie zwróci. Boehringer już sobie koszty budowy linii zamortyzował, więc teraz może lek sprzedawać taniej.

Więc za te same pieniądze możemy leków wziewnych kupować od niego więcej.
Importem nie zajmuje się państwo, tylko prywatne firmy. A żadna firma w kraju nie kupi leku za granicą, jeśli jest on refundowany, a państwo ustaliło odgórnie cenę, jaką zwróci importerowi, i jest ona niższa niż koszty zakupu za granicą.

Polityka 29.2024 (3472) z dnia 09.07.2024; Rynek; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Po leki do niemieckiej apteki"
Reklama