Nowa definicja gwałtu. Opozycja się burzy, Lewica i organizacje kobiece świętują sukces
W środę Sejm przyjął projekt nowelizacji kodeksu karnego, który zmienia definicję zgwałcenia. Zgodnie z nowym projektem po zmianie przestępstwo zgwałcenia rozumiane będzie jako „każda sytuacja kontaktu seksualnego, do której dochodzi w przypadku braku świadomie i dobrowolnie wyrażonej zgody przez jedną z osób”.
Tylko „tak” oznacza „tak”
To zmiana, o którą od lat zabiegają przede wszystkim Lewica, która złożyła projekt, oraz organizacje pozarządowe. Konieczność wprowadzenia zmiany definicji gwałtu nakłada na kraje sygnatariuszy konwencja stambulska. Obecnie obowiązujący przepis, prawie stuletni, zgwałcenie definiuje jako obcowanie płciowe, podczas którego konieczne jest wyrażenie sprzeciwu wobec niechcianych zachowań seksualnych. Gwałt ma miejsce więc wtedy, kiedy ofiara wyraziła sprzeciw i stawiała opór, nie zaś wtedy, gdy nie zgodziła się na stosunek. Zmodyfikowany ma zostać art. 197, par. 1 kk, który ma brzmieć: „Kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15”.
Czekają tysiące kobiet, ale projekt jest „nieidealny”
– Na zmianę definicji gwałtu w kodeksie karnym czekają tysiące kobiet w Polsce, które doświadczyły przemocy seksualnej. Obecna definicja nie obejmuje większości przypadków gwałtu i wyklucza wiele pokrzywdzonych – komentuje Joanna Gzyra-Iskandar z Feminoteki. Aktywistka dodaje jednak, że projekt wypracowany przez komisję nie jest niestety idealny i nie ma pewności, na ile poprawi sytuację osób po gwałcie. Gzyra-Iskandar: – Jeśli nowe prawo wejdzie w życie, będziemy to monitorować.
Dlaczego nowy projekt nie jest idealny? Feminoteka w swoim oświadczeniu podkreśla, że trudno przewidzieć, czy koncepcja braku zgody wprowadzona w sposób proponowany przez komisję doprowadzi do znaczących zmian w praktyce sądowniczej. „Projekt nie uwzględnia przestępstw w zamiarze ewentualnym – tzn. takich sytuacji, w których sprawca działa mimo braku zgody na seks ze strony pokrzywdzonej i przy braku jej oporu oraz mimo świadomości, że może popełniać w ten sposób przestępstwo, mimo to nie zaprzestaje swojego działania” – brzmi stanowisko Feminoteki, w którym podkreśla się też, że projekt nie w pełni odpowiada oczekiwaniom raportu GREVIO (komitetu monitorującego wdrażanie konwencji stambulskiej). Ten wskazuje bowiem, że w przepisach dotyczących gwałtu nie powinna obowiązywać hierarchia osób pokrzywdzonych, a ustawa ją jednak utrzymuje, zamiast niwelować. Jak? „Za zgwałcenie osoby z niepełnosprawnością intelektualną wciąż będzie grozić niższa kara niż za zgwałcenie osoby pełnosprawnej” – uważa Feminoteka.
Już 17 krajów zmieniło definicję gwałtu
Sprawozdanie komisji nadzwyczajnej przedstawiała Elżbieta Anna Polak z KO, która mówiła: „Projekt spełnia obowiązek Polski wynikający z konwencji Rady Europy o zapobieganiu zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej stworzony w Stambule. Jest zgodny z konstytucją i uzyskał poparcie ministra sprawiedliwości. Komisja wnosi o uchwalenie projektu”.
Monika Rosa z KO dodała: „Na ten projekt od lat czeka tysiące kobiet. Prawo jest ślepe na gwałty, molestowanie i nieszczęście. Jasno wskazuje na to linia orzecznicza. Jeżeli kobieta niewystarczająco się broniła, krzyczała, nie została pobita, nie może udowodnić przestępstwa”.
W Europie już 17 krajów wprowadziło zmiany definicji gwałtu, m.in. Belgia, Niemcy, Islandia, Luksemburg, Anglia, Walia, Hiszpania, Holandia czy Dania. Jak podkreśla stowarzyszenie BABA, w krajach tych nie wzrosła liczba fałszywych oskarżeń o gwałt – czego jako argumentu używają przeciwnicy zmian – ale wzrosła liczba wyroków bezwzględnego więzienia. W Szwecji o 75 proc.
Jeden na dziesięć
W polskiej praktyce sądowej wygląda to tak, że to na osobę zgwałconą spada ciężar udowodnienia, że się broniła. Dzięki nowym przepisom to się zmieni. W Polsce, jak wynika ze statystyk, tylko jeden na dziesięć gwałtów jest zgłaszany. Z tych zgłoszeń tylko jeden sprawca trafia do więzienia.
Prezeska zielonogórskiego stowarzyszenia BABA, od ponad 20 lat zajmującego się pomocą ofiarom, i posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic, która składała projekt, tak komentowała krytyczne głosy opozycji podczas debaty w Sejmie: „Kiedy dyskutowaliśmy projekt podczas pierwszego czytania, nikt nie złożył wniosku o odrzucenie. Podczas obrad komisji nikt nie złożył propozycji poprawek. Projekt przeszedł przez komisję bez głosu sprzeciwu. W związku z tym dzisiejsze wypowiedzi traktuję jako rytualne bicie piany. I wprowadzanie sztucznego konfliktu i podziału tylko i wyłącznie na użytek medialny czy propagandowy”.
„Będzie miał problem, jak ona się rozmyśli”
A wypowiedzi polityków opozycji, którzy otwarcie krytykowali projekt, podpierając się obecnymi w dyskursie wokół zmian argumentami, nie brakowało. „Młodzi ludzie na imprezie się upili. Dziewczyna dobrze się bawi i wstawia fotki na Instagram. Upija się do urwania filmu, chłopak odprowadza ją do pokoju, przytula, nie dochodzi do stosunku. Rano chłopak znajduje ją zakrwawioną, bo zaczął się jej okres. Zawiadamia policję, że została zgwałcona, a ona nic nie pamięta. Chłopak trafia do aresztu, sprawa długo się ciągnie, a on, jeżeli jest niewinny, i tak się nie obroni. Prawo nie może być elementem walki damsko-męskiej” – mówił Grzegorz Lorek z PiS. Dodał, że „niestety zgodnie z nowym prawem lepiej, by – nawet w długoletnim związku – partner za każdym razem zawierał umowę na seks z partnerką. Bo jak ta się po fakcie rozmyśli, to będzie miał problem”.
Witold Tumanowicz, poseł Konfederacji: „Gwałt to zbrodnia, a ofiary powinny być objęte opieką. Ale propozycja Lewicy nie zwiększa bezpieczeństwa kobiet i nie pomaga ofiarom. To możliwość do nadużyć. Projekt wprowadza domniemanie winy, czyli osoba, która została oskarżona o gwałt, będzie musiała zgłaszać, że nie jest gwałcicielem”.
Te słowa kontrowała Kucharska-Dziedzic: „Projekt i dyskusja nad nim nie odbywa się w podziale na różnice poglądu. Bo tabu dotyczące przemocy seksualnej wobec mężczyzn jest jeszcze większe niż tabu dotyczące kobiet. Na linii ateistycznego czy religijnego konfliktu. Osoby wierzące też mówiły, zgoda, że podmiotowość człowieka jest wyrazem głębokiego szacunku dla wolnej woli. Teraz próbujecie to przedstawić jako wyimaginowany konflikt między lewicą a prawicą, mężczyznami i kobietami. Nie róbcie tego. Zachowajcie się zgodnie z ogromnym szacunkiem dla tych, którzy potrzebują ochrony polskiego państwa. Państwo nie może mówić: sam sobie jesteś winien, że spotkała cię krzywda”.