Społeczeństwo

Okaleczają się nie tylko nastolatkowie. Skala problemu narasta

Trwałe samookaleczenia występują u od 10 do 30 proc. młodych dorosłych. Trwałe samookaleczenia występują u od 10 do 30 proc. młodych dorosłych. engin akyurt / Unsplash
Połowa badanych przez nas studentów dokonywała w swoim życiu samookaleczeń bez intencji samobójczych, a 27 proc. robi to do dziś. Mówimy dużo o dzieciach i młodzieży, i słusznie, ale zapomnieliśmy o młodych dorosłych i ich problemach – zwraca uwagę prof. Błażej Misiak.

AGNIESZKA GIERCZAK-CYWIŃSKA: – Zorganizowana przez pana katedrę kampania „Mów o sobie” miała na celu rozpowszechnienie na wrocławskich i opolskich uczelniach informacji, gdzie szukać pomocy w razie kryzysu emocjonalnego, a także przeprowadzenie ankiety badającej stan psychiczny studentów. Skąd pomysł?
PROF. BŁAŻEJ MISIAK, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu: – Mówimy dużo o dzieciach i młodzieży. Oczywiście słusznie, bo w tych grupach wiekowych problemy z kondycją psychiczną są coraz większe. Jednocześnie zapomnieliśmy o populacji młodych dorosłych. A to taki etap rozwoju człowieka, na którym wiele problemów psychiatrycznych dopiero się zaczyna.

Dlaczego akurat w tym okresie?
Wtedy decydujemy o naszym dalszym życiu, np. czy idziemy do pierwszej pracy, czy na studia; jeśli na studia, to na jakie i gdzie. Bardzo często wiąże się to z olbrzymią zmianą, jaką jest wyprowadzka daleko od rodzinnego domu. Wiele osób musi godzić naukę z pracą na własne utrzymanie. Pojawiają się nowe kontakty, zupełnie nowe relacje, inne tło społeczne. Tak duże zmiany często wiążą się z pogorszeniem kondycji psychicznej.

Do przeprowadzenia kampanii skłoniły nas także obserwowane na świecie niepokojące trendy wśród studentów dotyczące wzrostu liczby zaburzeń depresyjnych, a także innych problemów psychiatrycznych mogących prowadzić do samobójstwa. Chcieliśmy poznać tych młodych ludzi. Stworzyliśmy rozległą anonimową ankietę, w której pytaliśmy oczywiście o różne objawy psychiatryczne, ale też o takie codzienne sprawy, jak radzenie sobie ze stresem i trudnymi emocjami, styl życia, używki, korzystanie z internetu, samotność czy szeroko rozumiane zachowania samobójcze, autodestrukcyjne. To ostatnie zagadnienie nasz zespół bada od dawna, więc w pierwszej kolejności skupiliśmy się na opracowaniu tego tematu.

Samookaleczenia i myśli samobójcze

Ankietę w ciągu pierwszych czterech miesięcy wypełniło ponad 1,6 tys. osób. To chyba duży odzew?
Tak, dość spory. Niestety w tej grupie znalazło się sporo osób z dość poważnymi problemami. Analiza pokazała, że 50,2 proc. badanych studentów w ciągu całego swojego życia dokonywało tzw. samookaleczeń bez intencji samobójczych, a 27 proc. robi to w sposób trwały, tzn. problem występował w ciągu ostatniego roku. Nie posiadamy precyzyjnych danych z reprezentatywnych badań w populacji polskiej, jednakże te przeprowadzane w różnych innych krajach pokazują, że trwałe samookaleczenia występują u od 10 do 30 proc. młodych dorosłych.

O samookaleczeniach najczęściej mówi się w kontekście nastolatków, a nie tzw. młodych dorosłych.
Skala problemu samookaleczeń na świecie wzrasta, zarówno u nastolatków, jak i młodych dorosłych. Oczywiście wciąż występuje zależność, że wraz z wiekiem ten problem u większości osób zanika, ale ten spadek nie pojawia się w dniu 18. urodzin. Zauważalny jest bliżej 25., a nawet 26. roku życia.

Pokutuje szkodliwy stereotyp, że samookaleczenia niesamobójcze to próba zwrócenia na siebie uwagi, np. rodziców. Badania pokazują jednak, że o wiele częściej pełnią one funkcje intrapersonalne, czyli mają pomóc w przeżywaniu bólu psychicznego. Osobom, które je stosują, zadanie sobie bólu fizycznego pozwala na oddzielenie się od bólu psychicznego. Niektórym takie zachowania pomagają w regulacji emocji lub są sposobem na ukaranie się. Są też koncepcie biologiczne – zadanie sobie bólu wywołuje uwolnienie endorfin, które mają działanie euforyzujące. To jest podobny mechanizm do tego, który obserwujemy u zawodowych biegaczy, maratończyków, którzy – pomimo bólu i wyczerpania – odczuwają euforię.

Korzyść wynikająca z oddzielenia się od swojego wewnętrznego bólu dzięki bólowi fizycznemu polega na tym, że choć przez chwilę nie skupiamy się na cierpieniu psychicznym?
Tak to mniej więcej działa. Niestety mechanizmy związane z regulacją emocji są powiązane z innymi objawami psychiatrycznymi. Z naszych badań wynika, że osoby korzystające z takich funkcji przerywania niepokojących stanów, np. dysocjacji czy odsunięcia od siebie myśli samobójczych, są w istocie bardziej narażone na ryzyko samobójstwa w przyszłości.

Używki i ucieczka od problemu

Czy osoby, które robią sobie fizyczną krzywdę, aby w ten sposób ustrzec się przed zrobieniem czegoś gorszego, są świadome tego mechanizmu i tak go opisywały w ankietach?
Są tego świadome, ale pamiętajmy, że strony emocjonalna i racjonalna u tych osób są rozdzielone. To nie jest tak, że jesteśmy w stanie komuś to unaocznić podczas jednego spotkania, prosto wytłumaczyć. Problem często wymaga lat terapii. Ponadto to, co mnie mocno uderzyło w odpowiedziach uczestników ankiety, to unikowe radzenie sobie ze stresem – rezygnują z konfrontacji z tym, co się dzieje, a zamiast tego uciekają w używki, internet, odcinają się od problemu, nie próbują go rozwiązać. Nie przeprowadziliśmy tego badania tylko ze względu na aspekt poznawczy. Dzięki zdobytej wiedzy chcemy zaprojektować warsztaty psychoedukacyjne dla młodych ludzi, które nauczyłyby ich np. mierzenia się ze stresem, zamiast stosowania mechanizmów ucieczkowych.

Kiedyś na podwórku koleżanka pokazała nam, jak scyzorykiem nacina sobie – już nie pierwszy raz – skórę na ręce. Mieliśmy po 12–13 lat. Dziś też tak młodzież po raz pierwszy styka się z samookaleczaniami?
Najczęściej zaczyna się w okresie adolescencji, ale coraz częściej słyszymy, że nawet wcześniej, w wieku dziecięcym. Wciąż olbrzymi wpływ mają rówieśnicy, ale coraz większy także internet, szczególnie media społecznościowe. Nacinanie skóry jest nadal najpowszechniejszą metodą, ale jest ich o wiele więcej. Nastolatki biorą udział w różnych internetowych wyzwaniach, np. dezodorant challange. Polega to na tym, że ktoś z bardzo bliskiej odległości kieruje strumień z dezodorantu na swoją skórę i w ten sposób dokonuje miejscowego oparzenia. Wszystko jest nagrywane, udostępniane w mediach społecznościowych. Nastolatki to oglądają i powtarzają. Kolejny challenge, na który trafiliśmy z pracownikami naszej katedry, to samookaleczanie się za pomocą gumki do ścierania.

Takiej ze szkolonego piórnika?
Tak, chodzi o zwykłą gumkę do ścierania ołówka. Liczba metod wzrasta, wyobraźnia wydaje się nieograniczona, a wpływ interpersonalny w grupie nastolatków jest bardzo duży.

Samotność i izolacja

Przyczyn samookaleczeń u nastolatków upatruje się m.in. w ich niedojrzałości, niewykształconej jeszcze umiejętności radzenia sobie z problemami, trwającym rozwojem mózgu. Średnia wieku waszych badanych to jednak 21 lat.
To temat bardzo złożony. Myślę jednak, że obecnie młodzi ludzie trochę później osiągają dojrzałość niż poprzednie pokolenia. Wpływ na to mogą mieć obecne czasy. Wszyscy żyjemy w dużym pędzie, mało ze sobą rozmawiamy, szczególnie na żywo. Życie przenosi się do sieci, gdzie kontakt jest na wyciągnięcie ręki, ale jest sztuczny. Panuje presja społeczna, aby każdy z nas był doskonały we wszystkim. Promujemy w mediach społecznościowych swój idealny wizerunek. To wpływa także na młodych ludzi, którzy w pewnym momencie orientują się, że sami nie są doskonali i raczej nie mają szans na doścignięcie ideału.

Muszę zadać pytanie, które w połowie 2024 r. może wydawać się już wyświechtane: jak do wyników waszej ankiety mają się pandemia i lockdowny?
To pytanie jest wciąż aktualne. Pandemia wywarła na nas wszystkich ogromny wpływ. A na dzisiejszych studentów, którzy w 2020 r. byli nastolatkami, jeszcze większy, bo wtedy dopiero dojrzewali. Od wielu lat borykaliśmy się z problemem dryfowania naszego życia w kierunku internetu i nagle większość kontaktów z ludźmi ograniczyła się tylko do tego. Mimo że dziś już nie ma żadnych restrykcji, wiele konsultacji psychiatrycznych czy psychologicznych wciąż odbywa się przez internet, a nie osobiście.

Niektórzy dorośli, mimo nacisków szefów, do dziś bronią się przed powrotem do pracy stacjonarnej. Mówią np., że kontakty z dużą liczbą ludzi stały się dla nich męczące.
Pandemia pokazała nam, że możemy się obyć bez kontaktów face to face. Niepokojące jest to, że części z nas się to spodobało, stało się wygodne. Bez wątpienia problem izolacji w nas został i wciąż ma wpływ na naszą psychikę. Tymczasem badania na całym świecie pokazują, że deprywacja człowieka od kontaktów z innymi ludźmi jest szkodliwa dla zdrowia psychicznego. Rozmowy przez internet nie zastąpią nam spotkania z człowiekiem na żywo.

I tu dochodzimy do jeszcze jednej kwestii, która pojawiła się w odpowiedziach wielu uczestników ankiety i osobiście mnie bardzo poruszyła – to samotność. Pozornie nijak ma się do studenckiego życia – imprez, poznawania wielu nowych osób, beztroski. Jednak samotność to nie to samo co izolacja społeczna. Samotność oznacza subiektywne niezadowolenie z liczby i jakości naszych kontaktów społecznych. Ktoś może mieć 50 przyjaciół i wciąż czuć się samotny, a inna osoba będzie miała tylko dwóch i nie będzie samotna. Internet niby daje nam coraz więcej możliwości interakcji społecznych, ale poczucie samotności często z nami pozostaje.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną