Społeczeństwo

Skrzywdzeni w Kościele wzywają do zawieszenia szefa episkopatu

Abp Tadeusz Wojda podczas mszy w katedrze łomżyńskiej 17 kwietnia 2024 r. Abp Tadeusz Wojda podczas mszy w katedrze łomżyńskiej 17 kwietnia 2024 r. Episkopat News / Polityka
Do nuncjatury w Warszawie wpłynęło obszerne zawiadomienie, że abp Tadeusz Wojda, od marca przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, nie zareagował odpowiednio na przypadki molestowania. Na jaw wyszły bulwersujące fakty o traktowaniu molestowanych kobiet przez urzędników kościelnych i przez samego Wojdę.

Lepsze oświadczenie niż milczenie. A jeszcze lepsze niż oświadczenie byłoby słowo samego abp. Tadeusza Wojdy, od niedawna przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Pojawił się bowiem w sferze publicznej bezprecedensowy list, którego autorzy wzywają do zawieszenia Wojdy w obowiązkach szefa KEP, aż wyjaśniona zostanie sprawa jego wiedzy o księżowskich nadużyciach seksualnych w diecezji gdańskiej, którą Wojda rządzi od 2021 r.

Czytaj też: Bóg umarł. Sekularyzacja galopuje, przybywa apateistów. Rozmowa z Michałem Jędrzejkiem

Skrzywdzonym należy się solidarność

Do zawieszenia wzywa 46 osób, skrzywdzonych w różnym czasie i miejscu – część pod własnymi nazwiskami, część pod pseudonimami, a 18 pragnęło nie ujawniać tożsamości, ale są one znane inicjatorom listu. Sam ten fakt pokazuje, że temat wciąż uważany jest za niebezpieczny dla bijących na alarm. List został opublikowany na stronie katolickiego czasopisma „Więź” pod redakcją Zbigniewa Nosowskiego.

Sam redaktor jest autorem demaskatorskich artykułów o seksualnych nadużyciach, przestępstwach i skandalach w Kościele rzymskokatolickim w Polsce i o zamiataniu ich pod dywan przez władze kościelne. Nikt w mediach katolickich nie podejmuje tego posępnego tematu tak konsekwentnie, merytorycznie i bezkompromisowego jak środowisko „Więzi”. Nie dla zdobywania popularności w sieci, ale w poczuciu, że skrzywdzonym należy się solidarność i pomoc w ich staraniach o sprawiedliwość.

Tym razem Zbigniew Nosowski zajął się sprawą ks. Adriana, opisaną wcześniej przez Stanisława Zasadę w „Tygodniku Powszechnym”. Tekst nie odbił się szerszym echem, gdyż ukazał się w momencie inwazji Rosji na Ukrainę – media i społeczeństwo żyły tym tematem. Ksiądz molestował, ludzie wiedzieli, metropolita Wojda nie interweniował z należytą siłą. W marcu br. do nuncjatury w Warszawie wpłynęło obszerne zawiadomienie, że abp Wojda nie reaguje tak, jak nakazuje wiara, doktryna moralna i prawo kanoniczne. Zażalenie jest anonimowe, ale tożsamość autorki znana jest redakcji „Więzi”, w której publikowała. To nie donos, tylko ostrzeżenie ze strony osoby wierzącej i udzielającej się w Kościele od wielu lat. Nosowski wkrótce po wpłynięciu zawiadomienia zapytał nuncjaturę, czy w Watykanie uruchomiono odpowiednie procedury wyjaśniające. Nie otrzymał odpowiedzi, choć za poprzedniego nuncjusza pytań od redakcji „Więzi” nie ignorowano.

Obszerny artykuł Nosowskiego – pełen bulwersujących szczegółów dotyczących traktowania molestowanych kobiet przez urzędników kościelnych zajmujących się ich sprawą i przez samego abp. Wojdę – ukazał się 9 maja pod tytułem „»Czy Ksiądz Biskup mógłby w końcu usłyszeć mój głos?«. Pytania do abp. Tadeusza Wojdy”. List skrzywdzonych do episkopatu „Więź” opublikowała 20 maja. Jedną z osób, które zainicjowały powstanie tego listu jest Tośka Szewczyk (pseudonim), współpracownica „Więzi”, autorka książki „Nie umarłam. Od krzywdy do wolności”.

Czytaj też: Kto ukradł Kościół? Boga tu nie widać. Rozmowa z Ignacym Dudkiewiczem

Zranieni w Kościele sparzyli się wiele razy

List został wysłany 13 maja do Rady Stałej KEP i do nuncjatury z zaznaczeniem, że zostanie podany do wiadomości publicznej, o ile adresaci nie zareagują w ciągu tygodnia. Słowo stało się ciałem. 21 maja rzecznik episkopatu ks. Leszek Gęsiak wydał oświadczenie, że Rada Stała zajmie się m.in. sprawą listu. Nie podał daty spotkania. Sama Rada i abp Wojda milczą. Załóżmy, że list wzięli sobie do serca i potraktują go tak, jak na to zasługuje, czyli odniosą się konkretnie do konkretnych postulatów w nim zawartych, ważnych dla osób skrzywdzonych w Kościele.

Sygnatariusze oczekują przede wszystkim zawieszenia abp. Wojdy w pełnieniu jego obowiązków szefa KEP i odwołania go z tej administracyjnej funkcji, jeśli zarzuty przeciwko niemu się potwierdzą. Oczekują też, że dojdzie do spotkania między nimi a biskupami, poparcia przez nich w Watykanie zmian w prawie kościelnym, wychodzącym naprzeciw potrzebom skrzywdzonych – np. nadania ofiarom statusu strony w procesie prowadzonym w kościelnym trybunale – podania daty rozpoczęcia prac obiecanej niezależnej komisji badającej nadużycia i przestępstwa seksualne w Kościele rzymskokatolickim, powołania wiarygodnego rzecznika praw osób pokrzywdzonych. Przypominają słowa papieskiej komisji ochrony małoletnich, że „nikt nie powinien błagać o sprawiedliwość w Kościele”.

To słuszna i wartościowa inicjatywa. Zakłada gotowość do poważnej, szczerej, „braterskiej” rozmowy po stronie kościelnej władzy. Przedstawione postulaty utrudniają zbycie listu niczym. Odpowiedź episkopatu będzie testem jego gotowości do dialogu, działania i współpracy. Zranieni w Kościele sparzyli się wiele razy. Zamiast pomocy i empatii osoby te dostawały nową porcję cierpienia i upokorzeń. Jakiś czas temu ofiarowały biskupom w zamian symboliczny talerz najeżony kolcami – talerz, z którego nie daje się jeść. Ten „talerz skrzywdzonych” to wezwanie biskupów do prawdziwego stanięcia w prawdzie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną