Społeczeństwo

Awantura o listę lektur. Będzie krócej, ale nie tak krótko, jak chcieli poloniści

Minister edukacji Barbara Nowacka w Lublinie Minister edukacji Barbara Nowacka w Lublinie Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl
Formalnie czas na konsultacje publiczne skończył się 13 maja. Rozmowy MEN z różnymi środowiskami zostały jednak przedłużone. Na razie nie ma co liczyć na – postulowaną przez polonistów – rezygnację z kategorii lektur uzupełniających.

Lista lektur zostanie skrócona. Z takim wnioskiem opuściliśmy spotkanie w Ministerstwie Edukacji Narodowej – relacjonuje Wojciech Rzehak, nauczyciel, autor kanału „Ponury Polonista” w serwisie YouTube i kierownik działu edukacji w krakowskim Teatrze im. J. Słowackiego. Zaproszenie na rozmowę do MEN było następstwem petycji przygotowanej przez grupę zaangażowanych społecznie nauczycieli po prezentacji przez resort nowej listy lektur do konsultacji publicznych.

Lista okazała się nieoczekiwanie rozbudowana, zwłaszcza w porównaniu ze wstępną wersją przedstawioną w lutym do prekonsultacji. Wtedy uwagi do niej, za pośrednictwem formularza internetowego, mógł zgłaszać każdy (kto zdążył, bo było na to ledwie kilka dni w trakcie ferii).

Lista lektur: cięcia kosmetyczne

Na lutowej liście nie było m.in. całości „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza, a jedynie fragmenty, a „Odprawę posłów greckich” Jana Kochanowskiego, utwór, w którym przy najszczerszych chęciach trudno znaleźć odniesienia do współczesności, przesunięto na poziom rozszerzony. Na liście ogłoszonej w kwietniu oba dzieła prezentowały się jednak w pełnej okazałości. A ogólnie mówiąc, cięcia – w stosunku do obecnie obowiązującego, szaleńczo rozbudowanego spisu książek, które w szkole trzeba poznać – okazały się kosmetyczne. Choć przedstawicielki resortu zapowiadały, że w odniesieniu do przyszłego roku szkolnego planowane są skróty na poziomie 20 proc. materiału.

Wszystko to wzbudziło szerokie poruszenie i dezorientację. Pod petycją zatytułowaną „Grzeczni... to już byliśmy. Manifest polonistów – więcej realnych cięć w podstawie programowej”, zainicjowaną przez Nauczyciela Roku 2021 Dariusza Martynowicza, podpisało się 4,5 tys. osób. Oprócz zwracania uwagi na kwestie merytoryczne autorzy podkreślali, że perspektywa praktyków została całkowicie pominięta w pracach nad nową listą (według „Newsweeka” posłuchu doczekali się za to przedstawiciele m.in. Ordo Iuris, protestujący przeciw skrótom).

Jak relacjonuje Wojciech Rzehak, po wizycie w MEN to wrażenie osłabło. – To była ważna rozmowa, z podkreśleniem słowa „rozmowa”. Z naszej strony uczestniczyło w niej sześć osób, pierwszych sygnatariuszy petycji. Spotkały się z nami dr Kinga Białek z zespołu zmieniającego podstawę programową z języka polskiego, wiceministra Katarzyna Lubnauer i szefowa MEN Barbara Nowacka. Pani ministra deklarowała, że podziela wiele naszych poglądów, ale samodzielnie nie podejmie decyzji o tym, co powinno być na listach, a co nie. W mediach już wcześniej pojawiały się informacje, że zarówno „Odprawą posłów greckich”, jak i całością „W pustyni i w puszczy” ani młodzież, ani nauczyciele nie będą już nękani.

Lista lektur, których nikt nie czyta

Kształt przyszłorocznych list lektur i całej podstawy programowej jest szczególnie ważny dla zdających w przyszłym roku egzaminy ósmoklasisty oraz matury. Zgodnie z aktualnymi wciąż regulacjami w 2025 r. na tych egzaminach miałby już obowiązywać pełen zakres podstawy, nie tzw. wymagania egzaminacyjne okrojone w związku z pandemią. W przypadku ósmoklasistów oznacza to, że pod kątem egzaminu musieliby się przygotowywać np. ze szczegółowej treści lektur z całego okresu nauki, od czwartej klasy (do tego roku włącznie obowiązywały tylko książki omawiane w klasach siódmej i ósmej).

Formalnie czas na konsultacje publiczne skończył się 13 maja. Rozmowy MEN z różnymi środowiskami zostały jednak przedłużone. Lista lektur obowiązująca w dwóch kolejnych latach szkolnych powinna zostać opublikowana w najbliższych dniach.

Na razie nie ma co liczyć na – postulowaną przez polonistów podpisanych pod petycją – rezygnację z kategorii lektur uzupełniających. – Liczymy na to, że ta zmiana zostanie przeprowadzona w trakcie prac nad reformą edukacji zaplanowaną na 2026 r. – mówi Wojciech Rzehak. – Wracając do lektur obowiązkowych, uważamy, że nierealistyczne i bezcelowe jest utrzymywanie imponującej, rozbudowanej listy „lektur, których nikt nie czyta”, w dodatku takiej samej dla uczniów liceów prestiżowych, liceów z mniejszymi ambicjami czy techników.

Szkoła po nowemu. Ambitny plan i tempo

Jak podkreśla polonista, absurdem koniecznym do zniwelowania jest też oczekiwanie szczegółowej, a kompletnie niepotrzebnej wiedzy o treści lektur (pytania w rodzaju „Jaki kolor bluzki miała Izabella Łęcka?”) czy obcinanie punktów za nawet drobne błędy w przywoływanych cytatach. – Takie podejście na pewno nie sprzyja refleksji nad tym, co dają nam lektury, z jaką myślą nas zostawiają – jest po prostu zamykaniem ust dzieciakom.

Według zapowiedzi Barbary Nowackiej w wywiadzie dla „Polityki” to, czego chcemy – tzw. profil absolwenta – ma być określony w pierwszej kolejności, do końca tego roku. W odniesieniu do niego tworzona będzie podstawa programowa, która zacznie obowiązywać od 2026 r. Niewątpliwie plan i tempo jego realizacji są nader ambitne.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wakacje młodych Polaków: na pokaz, byle się klikało. Wszyscy wrócą tak samo zmęczeni

Co robi młodzież w wakacje? Dawniej odpoczywała, a dziś szuka atrakcji albo... pracy. Mało kto zrobi sobie wolne od social mediów. A wszyscy wrócą jednakowo zmęczeni. Bo dziś już nawet nicnierobienie nie jest takie samo jak kiedyś.

Zbigniew Borek
26.06.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną