Społeczeństwo

W imieniu syna

Rodzice Igora Stachowiaka uczą, jak się bronić przed policją. „Nie tylko my przeszliśmy piekło”

Maciej Stachowiak z portretem Igora Maciej Stachowiak z portretem Igora Krzysztof Ćwik / Agencja Wyborcza.pl
Rodzice Igora Stachowiaka, zmarłego we wrocławskim komisariacie, razem z radcą prawnym Wojciechem Kasprzykiem zarejestrowali fundację, która ma pomagać ofiarom policji i wymiaru sprawiedliwości.
W czerwcu 2019 r. sąd rejonowy we Wrocławiu uznał czterech policjantów za winnych. Najwyższy wyrok, 2,5 roku więzienia.Sylwia Markieta W czerwcu 2019 r. sąd rejonowy we Wrocławiu uznał czterech policjantów za winnych. Najwyższy wyrok, 2,5 roku więzienia.

Igor Stachowiak. Tamtej nocy z soboty na niedzielę zadzwonił do taty. – Mama nie odbiera telefonu – powiedział, a ten go zwyczajnie objechał. Dorosły facet i skarży się jak dzieciak? Nie odbiera, to pewnie oddzwoni. I obiecał, że przypomni jej o telefonie do Igora. Była godzina 23, sobota, 15 maja 2016 r. Mama do Igora się już nie dodzwoniła. Ojciec wstał po 8 rano w niedzielę. Ona sprawdzała wiadomości. Jakiś wypadek nie daj Boże się zdarzył? No bo jak wytłumaczyć ten irracjonalny wydawałoby się niepokój, z którym obudziła się wcześnie rano?

W południe pojechali na obiad do rodziców. A o 12.30, może o 13 pod dom podjechał nieoznakowany samochód policyjny – Igor był zameldowany u dziadków. Zaraz po nim pojawiła się karetka pogotowia.

– Weszli policjanci. Powiedzieli, że Igor nie żyje. Na komisariacie spadł z krzesła i nie wiadomo, co się stało. Lekarka od razu chciała nam podawać leki uspokajające. Odmówiłem – opowiada Maciej Stachowiak, dodając, że usłyszeli wtedy, że wszystko jest nagrane na monitoringu. I będą mogli zobaczyć to nagranie. Bo oni, czyli ci policjanci, co przyjechali, to nagranie widzieli. I policja nie ma nic do ukrycia. – Tylko że nie mogli tego nagrania widzieć, bo go po prostu nie było – mówi Stachowiak, który od razu powiedział, że chce zobaczyć syna. Nie uwierzy, że Igor nie żyje, dopóki nie zobaczy jego ciała.

• • •

Ojciec chłopaka, którego śmierć zobaczyła w telewizji cała Polska rok później, nie wie, jak wyglądałaby jego walka o prawdę, gdyby nie kolega – dzisiaj były już policjant, detektyw Wojciech Kosarzycki „Kosa”. W tamtą niedzielę Maciej Stachowiak najpierw pojechał na komisariat policji przy Trzemeskiej we Wrocławiu, gdzie zmarł Igor.

Polityka 21.2024 (3464) z dnia 14.05.2024; Społeczeństwo; s. 35
Oryginalny tytuł tekstu: "W imieniu syna"
Reklama