Społeczeństwo

Aborcja wreszcie w Sejmie. Co się odwlecze, nie uciecze. Dość z narracją o „życiu poczętym”

Katarzyna Kotula ze zdjęciem Izabeli z Pszczyny, ofiary zakazu aborcji w Polsce Katarzyna Kotula ze zdjęciem Izabeli z Pszczyny, ofiary zakazu aborcji w Polsce Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Posłowie zdecydują, czy i które projekty aborcyjne skierować do dalszych prac. Najlepsze, co mogłoby się stać przy okazji procedowania, to wyjście z utartej przez dekady narracji o życiu poczętym i skupienie się na faktach.

Mówimy o czterech aktach prawnych, z których dwa przygotowała Lewica. Pierwszy reguluje sprawę najpilniejszą: zwalnia osoby bliskie kobiecie z odpowiedzialności karnej za udzielenie jej wsparcia, gdy zdecyduje się przeprowadzić aborcję. Przepis, wymyślony przed 30 laty, by założyć kaganiec ginekologom, obrócił się w swoją karykaturę. W efekcie w Polsce skazywano na kary więzienia mężów czy przyjaciółki; skazywano matki nastolatek, kiedy sama aborcja była legalna, ale matki z troski o córki starały się je ochronić przed wyszarpaniem zabiegu od różańcowych dyrektorów szpitali. By nie narażać bezpieczeństwa osób bliskich dla kobiety przeprowadzającej aborcję na krzywdę, wyrządzoną im z pomocą prawa, Lewica postuluje przeforsować zmianę prawa w osobnym trybie. I słusznie.

Kolejny z projektów Lewicy dotyczy już samej aborcji, która miałaby stać się legalna do 12. tygodnia. Podobne są założenia nowelizacji ustawy przygotowanej przez Koalicję Obywatelską. Tekst celowo traktuje wiele wątków ogólniej niż projekt Lewicy – żeby nie trzeba było go zmieniać, np. gdy zmienią się procedury medyczne.

Projekt Trzeciej Drogi zakłada powrót do stanu sprzed wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej: blokowanie kobietom dostępu do opieki szpitalnej w przypadku aborcji, którą i tak przeprowadzą, ale przywrócenie legalności przerywania ciąży rozwijającej się nieprawidłowo.

Dość o życiu poczętym

Donald Tusk, który – zapytany o losy projektów – nie powstrzymał się przed zaznaczeniem swojej moralnej oceny zabiegu aborcji jako zła koniecznego, przekonywał, że wszystkie z nich powinny trafić do dalszych prac w Sejmie. Z szacunku dla wagi sprawy i dla milionowych tłumów, które protestowały przeciwko wysługiwaniu się przez polityków Kościołowi kosztem kobiet.

Najlepsze, co mogłoby się stać przy okazji procedowania projektów, to wyjście z utartej przez dekady narracji o życiu poczętym i skupienie się na faktach. Odrzucenie pseudoprawd o syndromach aborcyjnych i człowieku, który zaczyna się od „poczęcia”, a pragmatyczne przyjrzenie się temu, o czym mowa. Taka „pigułka wiedzy” odbyła się przed kilkoma dniami w Sejmie. Lekarze, prawnicy, położne zaproszone przez wicemarszałek sprawozdawali stan wiedzy.

Dość stawiania krzyżyka

Życie zaczyna się od poczęcia – w jakimś sensie to prawda, przekonywał lekarz dr Maciej Socha. Ale plemnik i komórka jajowa też są potencjalnym życiem, a nie planujemy przecież ich prawnej ochrony, obwarowanej karnie. Poza tym skoro za śmierć pacjenta uznajemy śmierć jego mózgu, 12. tydzień ciąży jest odpowiednikiem tej granicy liczonym od drugiej strony. Jest serce, są ręce, nogi, nerki, ale nie ma jeszcze wykształconego mózgu. Nie można więc mówić o żyjącej osobie.

Idąc dalej logiką tego wywodu: jak nazwać uzurpowanie sobie prawa, by nazywać równoważnym człowiekiem płód, który tego mózgu został pozbawiony przez naturę? Prawniczka Magdalena Krzyżanowska-Mierzejewska tłumaczyła, jak prawo do aborcji ma się do praw człowieka. Mówiono o tym, jak dziś przebiega aborcja (i że to jeden z najbezpieczniejszych zabiegów, sprowadzający się do farmakologii), obalano mity. Wielka szkoda, że prócz wiceministra zdrowia na sali było zaledwie kilku posłów...

Tak czy siak, zabierając się za przegląd ustaw aborcyjnych, do tej wiedzy jeszcze trzeba będzie wrócić. A ona nie ucieknie ani się nie zmieni, rzeczywistość nie jest podatna na zaklinanie. W tej kwestii będzie, jak jest. W sensie prawnym – może być prościej i uczciwiej. Merytorycznie, a nie poprzez stawianie krzyżyka.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama