Pigułka „dzień po” bez recepty. Będzie kłopot z Dudą, ale zmiana dopiero się rozpędza
Pigułka „dzień po” zgodnie z uchwaloną nowelizacją Prawa farmaceutycznego miałaby stać się dostępna bez recepty. Bez odbijania się od drzwi klauzulowych ginekologów, znoszenia nieuprawnionych połajanek i rzekomej troski o zdrowie kobiet, bez szukania, jeżdżenia i czekania, czyli tak jak w innych krajach europejskich.
Pigułka „dzień po”. Co zrobi Duda?
Byłoby tak, gdyby pod przyjętym prawem podpisał się prezydent. Z tym będzie kłopot – w wywiadzie w czwartek wieczorem Andrzej Duda zapowiedział, że podpisu nie złoży, bo pigułka „dzień po” to rzekomo „bomba hormonalna”. I dodał: „Ale powiem tak: ta pigułka dzisiaj jest dostępna, to nie jest tak, że tej pigułki dzisiaj w Polsce nie ma. Dzisiaj jest to pod kontrolą, a tu chodzi o to, żeby było bez kontroli”.
Ofensywa Kościoła katolickiego od zawsze wymierzona jest przeciw antykoncepcji. Zaangażowanie biskupów w jej zwalczanie sprawiło, że Polska zajmuje ostatnie miejsce w Europie pod względem jej dostępności i pierwsze w rankingach upokorzeń, protekcjonalizmu i braku zaufania pomiędzy pacjentkami a lekarzami. Pomimo wyniku głosowania w Sejmie to być może jeszcze się nie zmieni.
Chyba że zmieni się prezydent. Ostatnie lata pokazują, że prawa kobiet to największa siła napędowa zmian. Ta siła jeszcze się rozpędza. A mała, niepozorna pigułka, odebrana kobietom na ostatniej prostej, odbije się rykoszetem i wróci lawiną.
Czytaj też: Podkarpacie z pełnym zakazem aborcji?
Jak PiS dokręcał śrubę kobietom
Przypomnijmy: Polska czarną plamą na mapie Europy stała się w 2017 r. Recepty pojawiły się w ramach dokręcania ideologicznej śruby. Powoli odchodząca już w zapomnienie Kaja Godek noszona była wówczas na rękach przez politycznych kolegów z Konfederacji, bo znów udało się ująć kobietom część ich praw reprodukcyjnych, a niektórzy aptekarze szykowali się do przywdziania klauzuli sumienia. Zostało po tych czasach ikoniczne zdjęcie Godek, lista ofiar śmiertelnych rządów ideologii i wielki bałagan prawny do posprzątania.
Pigułkę skreślono (poprzez mnożenie barier w dostępności), bo polski Kościół uznał ją za rodzaj pierwszego kroku do aborcji. Jej działanie jest kilkustopniowe: substancje w niej zawarte blokują owulację, a gdyby już do niej doszło, uniemożliwiają zagnieżdżenie się jaja w ściankach macicy. Kluczowe znaczenie ma czas jej przyjęcia. Pigułka zadziała do 48 godzin po stosunku, potem może być za późno. Im szybciej zostanie zaaplikowana, tym lepiej. Dlatego właśnie w innych krajach, wprowadzając pigułki do obrotu, stawiano na ich łatwą dostępność; w niektórych miejscach, np. w Niemczech, można je kupić nawet w drogeriach.
W Polsce do pigułek dobrano się po cichu, majstrując przy ustawie o Prawie farmaceutycznym, ale się wydało. A mieszkanki kraju nad Wisłą dowiedziały się, że są zbyt nieroztropne, aby używać tej formy antykoncepcji, bo mogłyby łykać pigułki jak cukierki i nie wiadomo, co mogłoby się w efekcie z nimi stać.
Co bardziej zaangażowani posłowie dobywali przed laty frazesów o cywilizacji śmierci. W przypadku pigułek „dzień po” lista możliwych efektów niepożądanych jest znacznie krótsza niż w przypadku viagry, a jednak rząd PiS dopiął swego. Niechciane ciąże miały się przeobrażać w nieuniknione narodziny. Absurdalność sytuacji związanej z pigułkami sprawiła, że część partii koalicyjnych wpisała zniesienie recept do swoich programów.
Pigułka „dzień po” dla nastolatek
Nowela przegłosowana w Sejmie zakłada, że pigułka wróci do sprzedaży bez recepty i będzie dostępna dla osób od 15. roku życia. Nastolatki wciąż nie mogą samodzielnie udać się do ginekologa. Ale skoro wolno im uprawiać seks, tym bardziej potrzebne są dostępne zabezpieczenia.
Tymczasem organizacje kobiece z resortem zdrowia pracują nad ucywilizowaniem zasad postępowania w innych pilnych kwestiach – odpowiedzialności lekarzy, którzy okłamują pacjentki co do stanu zdrowia płodu; odpowiedzialności funkcjonariuszy i dyrektorów szpitali, którzy nadużywają uprawnień, łamiąc prawo. Do szczęśliwych narodzin Polski Wolnych Kobiet jeszcze długa droga, ale zarodek jest.