Społeczeństwo

Kręta droga sprawiedliwości

Tragedia na A1: dlaczego sprawca zapadł się pod ziemię i kiedy dojdzie do ekstradycji

Upamiętnienie pod Sejmem Martyny, Patryka i Oliwiera – ofiar wypadku z udziałem BMW na autostradzie A1. Wśród zebranych m.in. Jan Mencwel (Miasto Jest Nasze) i posłanka Dorota Olko (Lewica Razem). Upamiętnienie pod Sejmem Martyny, Patryka i Oliwiera – ofiar wypadku z udziałem BMW na autostradzie A1. Wśród zebranych m.in. Jan Mencwel (Miasto Jest Nasze) i posłanka Dorota Olko (Lewica Razem). Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl
Sebastian M., domniemany sprawca śmierci trzyosobowej rodziny na autostradzie A1, wciąż jest w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale wyszedł już za kaucją z aresztu. Szybko do Polski nie wróci. To skutek błędów popełnionych przez policję i prokuraturę tuż po wypadku.
Łukasz Kowalski, częstochowski adwokat rodzin ofiar, oraz Bartosz Tiutiunik, adwokat Sebastiana M.Marcin Stępień/Agencja Wyborcza.pl Łukasz Kowalski, częstochowski adwokat rodzin ofiar, oraz Bartosz Tiutiunik, adwokat Sebastiana M.

Dramat na A1 zbulwersował opinię publiczną i zapoczątkował obywatelskie śledztwo, które przyparło do muru organa ścigania, a polityków wezwało do tablicy. W sobotę 16 września 2023 r. Martyna, jej mąż Patryk i ich pięcioletni syn Oliwier wracali znad morza do rodzinnego Myszkowa (woj. śląskie). Ich Kię zahaczyło gnające na złamanie karku BMW. Samochód odwrócił się o 180 stopni, uderzył w barierę, buchnął ogień. Świadkowie nie byli go w stanie ugasić, słyszeli wzywanie pomocy i krzyki płonących. Pisaliśmy o tym w publikacji „Zaciemniona autostrada” (POLITYKA 41/23).

– Jadąc co najmniej 253 km/h przy dozwolonej prędkości 120 km/h, kierowca musiał liczyć się z tym, że doprowadzi do tragedii – mówi Łukasz Kowalski, częstochowski adwokat rodzin ofiar. Sebastiana M. nazywa autostradowym zabójcą i domaga się najostrzejszej kwalifikacji prawnej czynu. Od początku października M. siedział w areszcie w Dubaju, ale wyszedł za kaucją. Sąd odrzucił wniosek o list żelazny, aby więc stanął przed polskim sądem, trzeba czekać na ekstradycję. Nikt nie wie, jak długo.

Niewyjaśnione przyczyny

Nie byłoby żadnego problemu z ekstradycją, gdyby Sebastiana M. zatrzymano tuż po wypadku. Był pod ręką: siedział obok swojego auta, ok. 200 m od płonącej Kii. Front BMW był rozbity, na autostradzie walały się fragmenty obu pojazdów, strażacy potwierdzali, że jego samochód uczestniczył w wypadku. – Co więcej, policjanci w sporządzonej na miejscu notatce wprost wskazali go jako sprawcę – podkreśla mec. Kowalski.

W tej sytuacji zatrzymanie, a potem aresztowanie Sebastiana M.

Polityka 7.2024 (3451) z dnia 06.02.2024; Społeczeństwo; s. 35
Oryginalny tytuł tekstu: "Kręta droga sprawiedliwości"
Reklama