Społeczeństwo

Zszyć mocno, bo się spruje

Imigrantów ugościć. Jak uniknąć błędów, które popełniła cała Europa? Czas nam się kończy

Zszywanie ze sobą różnych kultur nigdy nie polega na ujednoliceniu, bo nie da się zmienić struktury tkanin, które łączymy. Możemy jednak zrobić mocny ścieg, budując świadomość odrębności. Zszywanie ze sobą różnych kultur nigdy nie polega na ujednoliceniu, bo nie da się zmienić struktury tkanin, które łączymy. Możemy jednak zrobić mocny ścieg, budując świadomość odrębności. Iza Kucharska
Rozmowa z psycholożką prof. Haliną Grzymałą-Moszczyńską o tym, co trzeba zrobić, by żyjący w Polsce imigranci nie stali się ciałem obcym w społeczeństwie i znaleźli w nim swoje miejsce.
Prof. Halina Grzymała-MoszczyńskaTomasz Pietrzyk/Agencja Wyborcza.pl Prof. Halina Grzymała-Moszczyńska

MARTYNA BUNDA: – Polskie społeczeństwo się zmienia, różnicuje.
HALINA GRZYMAŁA-MOSZCZYŃSKA: – Bardziej niż mamy tego świadomość. Na naszych oczach w jedno społeczeństwo wszywają się właśnie całkiem nowe części. Wszystko się układa, dopasowuje – i tak już potem zostanie.

Mam właśnie w ręku nasze nowe, niepublikowane jeszcze badania nad migrantami w Polsce, a ich tytuł, nie bez przyczyny, brzmi: „Superbohater w spódnicy”. Krakowsko-warszawski zespół psycholożek z Uniwersytetu Ignatianum i Uniwersytetu SWPS starał się dociec, czego naprawdę potrzebują imigrantki, które po ataku Rosji na Ukrainę osiedliły się w Polsce i z których wielka część prawdopodobnie zostanie na stałe; one, ale też ich dzieci. Zakładałyśmy, że w związku z tłem, czyli wojną w Ukrainie, mogą potrzebować na przykład pomocy psychologicznej. Oferowałyśmy sesje wyspecjalizowanych w PTSD psycholożek ukraińskojęzycznych. Myliłyśmy się. To była potrzeba zaledwie jednej osoby z bardzo wielu przebadanych. Sądziłyśmy, że mogą potrzebować dachu nad głową, ubrania, jedzenia...

A co było potrzebne?
Na samym początku te kwestie były istotne, ale potem imigrantki potrzebowały przede wszystkim informacji. Jak znaleźć skuteczne kursy językowe, gdzie szukać niezależnego mieszkania, szkoły i opieki dla dziecka, żeby można było pójść do pracy. Potrzebowały tego, co mogło potwierdzić ich sprawczość i byłoby pomocne w porządkowaniu swoich spraw własnymi rękami.

Jeżeli się ilustruje teksty czy wypowiedzi o zjawisku uchodźstwa, imigracji, to z reguły są to zdjęcia ofiar. Ludzi, którzy wybiegają z płomieni, są ubrani w łachmany. Mamy w głowach model ofiary, której musimy pomóc. Albo wręcz dwa modele: tak zwanych uchodźców prawdziwych, i to są właśnie bierne ofiary niezależnych od nich okoliczności, a obok: niby-uchodźców, aktywnych młodych mężczyzn.

Polityka 6.2024 (3450) z dnia 30.01.2024; Społeczeństwo; s. 35
Oryginalny tytuł tekstu: "Zszyć mocno, bo się spruje"
Reklama