Zioło na całe zło
Medyczna marihuana: w pięć lat apteki sprzedały dwie tony. Bałagan w Polsce mamy ogromny
Mamy dziś w Polsce ponad 101 515 pacjentów, którym lekarze wystawili ponad 260 tys. recept, z czego przeszło 210 tys. zostało zrealizowanych. Biorąc pod uwagę łatwość, z jaką można uzyskać receptę, aż dziwne, że pacjentów jest tak mało. W ciągu czterech i pół roku, od stycznia 2019 do czerwca 2023 r., apteki sprzedały im nieco ponad dwie tony suszu. To już robi wrażenie. Ale gdy legalne konopie dopiero wchodziły na rynek, eksperci szacowali, że Polacy rocznie wypalają 500 ton czarnorynkowego zioła.
– 500 ton to i tak mocno zaniżone szacunki – mówi Maciej Kowalski, kiedyś Wolne Konopie, potem założyciel Hem Poland, pierwszej w Polsce firmy zajmującej się uprawą, skupem i przetwórstwem konopi włóknistych (czyli tych, które mają poniżej 0,2 proc. THC i nie wywołują efektu psychoaktywnego). Po sprzedaniu Hem Poland kanadyjskiemu potentatowi Kowalski otworzył Kombinat Konopny. – Według mnie spokojnie można podwoić tę ilość. Z unijnego raportu o narkotykach z 2022 r. wynika, że marihuany używa 15,5 proc. dorosłej populacji UE. Można zakładać, że Polska nie odbiega od tych statystyk.
Medykalizacja?
– Apteki sprzedały tyle, ile zostało zakontraktowane przez państwo – mówi dr Jerzy Jarosz, anestezjolog i specjalista leczenia bólu, założyciel pierwszego w Polsce punktu konsultacyjnego na temat leczniczego działania marihuany, działającego charytatywnie przy warszawskim Hospicjum Onkologicznym św. Krzysztofa, od 2015 r., od czasu gdy leczenie konopiami było jeszcze przestępstwem.
– Wciąż zdarzają się na rynku braki. Niektórzy chorzy kupują zatem na zapas, co jest nierozsądne, bo konopie mają trzymiesięczny okres ważności. Sądzę też, że część medycznych konopi wykupują rekreacyjni użytkownicy.