Społeczeństwo

Odnaleziono ciało Grzegorza Borysa, mordercy sześcioletniego syna. Sprawa wreszcie ma swój finał

Odnaleziono ciało Grzegorza Borysa w Gdyni. Odnaleziono ciało Grzegorza Borysa w Gdyni. Bartosz Bańka / Agencja Wyborcza.pl
Policja długo utrzymywała, że podejrzany żyje. Ze względu na charakter zbrodni sporo osób zgłaszało przypuszczenie, że jej sprawca może nie żyć. Kryminalistyka zna zjawisko „samobójstwa poagresyjnego”.

18 dnia poszukiwań w Gdyni na bagnach w rejonie bajora Lepusz odnaleziono zwłoki mężczyzny. To poszukiwany od 17 dni 44-letni starszy marynarz Grzegorz Borys, podejrzany o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem sześcioletniego syna.

Właśnie w rejonie tego zbiornika wodnego już na starcie poszukiwań psy zgubiły trop. Potem była wielodniowa obława na gigantyczną skalę (blisko tysiąc osób z różnych formacji, helikoptery, nurkowie, psy tropiące szkolone do poszukiwania żywych i zwłok). Przeszukano ok. 8 tys. ha Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, by 3 listopada, po dwóch tygodniach od zabójstwa, ograniczyć pole działania do 2 ha właśnie wokół wspomnianego jeziorka. Zaledwie kilkaset metrów od miejsca zamieszkania Borysa. Stało się to tuż po tym, jak w rejonie mokradeł odnaleziony został plecak mężczyzny wraz z pieniędzmi.

Trzymany przy życiu

Policja bardzo długo utrzymywała, że podejrzany żyje. Pytania o przesłanki, na jakich śledczy opierają to przekonanie, pozostawały bez odpowiedzi. Elementarną informację zastąpiła rutynowa formuła, że dla dobra sprawy nic nie można powiedzieć. I anonimowe przecieki, do których nikt nie chciał się oficjalnie odnieść: ktoś widział z helikoptera postać, która zniknęła, dwóch żandarmów wojskowych spotkało i nawet rozpoznało Borysa, ale im uciekł. Psu tropiącemu również. Co chwilę w lesie znajdowano coś, co „mogło” (ale nie musiało) należeć do ściganego. Informacje zastąpiły spekulacje, z których czytelnicy zaczęli sobie robić tzw. bekę. Aż do śmierci 27-letniego strażaka, nurka, który w dzień Wszystkich Świętych stracił życie podczas przeszukiwania jeziorka Lepusz.

Reklama