Obława trwa. Grzegorz Borys zabił sześcioletniego syna. Dlaczego doszło do tak potwornej zbrodni?
Trwa obława na Grzegorza Borysa, 44-letniego kierowcę z Komendy Portu Wojennego w Gdyni, zawodowego wojskowego w randze starszego marynarza. Jest on podejrzany o zamordowanie „ze szczególnym okrucieństwem” swego sześcioletniego synka. Chłopiec wykrwawił się wskutek ran szyi zadanych nożem. Stąd pewność, że w grę nie wchodzi jakiś nieszczęśliwy wypadek.
Martwe dziecko oraz zabitego w podobny sposób starego psa 20 października ok. 10 rano znalazła wracająca z pracy żona. Samego Borysa z plecakiem, uciekającego w stronę kładki nad obwodnicą, zarejestrowała trzy godziny wcześniej kamera monitoringu. Za kładką rozciąga się las. Sprowadzone w ten rejon psy tropiące zgubiły ślad przy pobliskim leśnym stawie. Pogoda (wichura i deszcz) też wtedy bardziej sprzyjała tropionemu niż tropicielom.
Spokojne osiedle z niewielką enklawą
Choć to już czwarty dzień poszukiwań, dojście do niedużego trzykondygnacyjnego bloku przy ulicy Górniczej na osiedlu Fikakowo w Gdyni Wielkim Kacku wciąż oddziela taśma policyjna. Dostępu pilnuje samochód żandarmerii wojskowej. Pod ścianą płonie kilka nagrobnych światełek. Spokojnie. Bo to jest spokojne osiedle z niewielką enklawą określaną jako bloki wojskowe.
Sąsiedzi niewiele potrafią powiedzieć o poszukiwanym. Niektórzy nie kryją, że w ogóle by go nie skojarzyli, gdyby nie udostępnione przez policję zdjęcie w charakterystycznych okularach – lustrzankach. Ktoś na podstawie obserwacji z pobliskiego placu zabaw twierdzi, że chłopiec obawiał się ojca, który był wymagający. Z drugiej strony tabloid publikuje zdjęcia, które świadczą o bliskości ojca i syna. W opowieściach powtarza się jedno – poszukiwany nie był człowiekiem otwartym, skorym do kontaktów chociażby podczas spacerów z owym psem, który też padł ofiarą. Niektórzy rysują obraz Borysa jako domorosłego komandosa, fana surwiwalu z upodobaniem do kominiarki.
Obława jest prowadzona na ogromną skalę – około tysiąca ludzi (policja, żandarmeria wojskowa, strażnicy leśni) przeszukuje Trójmiejski Park Krajobrazowy w rejonie obwodnicy Trójmiasta na wysokości Gdyni. 23 października, w czwarty dzień poszukiwań, do akcji został włączony policyjny śmigłowiec sprowadzony z Warszawy. Krążył nad lasem niemal do północy. Policja zwróciła się do mieszkańców z prośbą o niewchodzenie do lasu w tej okolicy. Ujawniono też, że w mieszkaniu poszukiwanego znaleziono odręcznie napisaną kartkę: „Przepraszam za wszystko, wszyscy jesteście bestiami”. Prokuratura chce ją przekazać do zbadania grafologowi. Zdaje się świadczyć o jakiejś wielkiej frustracji.
Czytaj też: Empatyczna studentka psychologii. Dzieciobójczyni
Dorośli odreagowują na dzieciach
Tego dnia informacja o poszukiwaniach Grzegorza Borysa zbiegła się w mediach z historią katowanej przez rodziców czteromiesięcznej dziewczynki z Jasła, która trafiła do szpitala z połamanymi rączkami i nóżkami. Dużo jest takich doniesień świadczących o tym, że dorośli swoje problemy odreagowują na dzieciach. To one stają się ofiarami ich problemów psychicznych, skaz osobowości, nieradzenia sobie z życiem we współczesnym, coraz bardziej skomplikowanym świecie. W świecie, w którym zajęci własnymi sprawami, nie wychwytujemy sygnałów zagrożenia. Mieszkańcy Fikakowa zabójstwo z Górniczej kojarzą z wcześniejszym o dwa czy trzy dni zdarzeniem z Poznania, gdzie 71-letni mężczyzna na ulicy zadźgał nożem obcego sobie, wybranego przypadkowo pięcioletniego przedszkolaka. Dopatrują się ewentualnej inspiracji dla swojego sąsiada.
Ale można też szukać innych analogii – w lipcu w nieodległej Redzie 32-letni komandos Formozy zabił nożem najpierw psa, potem sześcioletnią córkę, by na końcu ranić śmiertelnie siebie. Dogorywającego znalazła matka, babcia zabitej dziewczynki, którą syn esemesem powiadomił, że zrobił coś złego. Czy chciał w ten sposób kogoś ukarać? Czy raczej zabrać ze sobą tych, którzy byli dla niego najważniejsi? Niejako uratować ich przed światem, który postrzegał jako wrogi.
Komandos z Redy, wybierając śmierć, ułatwił zadanie śledczym. Grzegorz Borys, uciekając z miejsca zbrodni w las, zabrał zagadkę ze sobą. Zostanie znaleziony żywy czy martwy? Jeśli w ogóle uda się go odnaleźć. Śledczy biorą też pod uwagę, że mógł zbiec za granicę. Na taką ewentualność sąd wydał Europejski Nakaz Aresztowania. Jednak jeśli ścigany wybrał samobójstwo, to w rozległych lasach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego zwłoki mogą zostać nieodkryte przez lata. A wraz z nimi tajemnica zabójstwa małego chłopca przez ojca.