Społeczeństwo

Umrzemy, zanim się dorobimy

Umrzemy, zanim się dorobimy. Polska jest w stanie głębokiej depresji

Poważnym problemem jest przemiana demograficznej struktury społeczeństwa. Szybko przybywa osób w wieku poprodukcyjnym, a maleją grupy ludzi młodych. Poważnym problemem jest przemiana demograficznej struktury społeczeństwa. Szybko przybywa osób w wieku poprodukcyjnym, a maleją grupy ludzi młodych. Daniel Dmitriew / Forum
Mamy demograficzną zapaść – obwieścił GUS, publikując najnowszy raport ludnościowy. Nasz kraj robi się stary i schorowany. Ale też w ogóle pozbawiony wigoru i napędu. Po ośmiu latach rządów PiS Polska znalazła się w stanie depresji, właściwie w każdej dziedzinie.
Kryzys demograficzny jest problemem samym w sobie, ale jest także symptomem głębokiego kryzysu strukturalnego, z jakim Polska zostaje po ośmiu latach rządów PiS.Patryk Sroczyński Kryzys demograficzny jest problemem samym w sobie, ale jest także symptomem głębokiego kryzysu strukturalnego, z jakim Polska zostaje po ośmiu latach rządów PiS.

W Polsce urodziło się w 2022 r. 305 tys. dzieci, najmniej od końca drugiej wojny światowej. W rekordowym 1955 r. urodziło się ich blisko 800 tys. Potem znowu było nieźle. W czasie stanu wojennego, w 1983 r. odnotowano blisko 724 tys. urodzeń. Co ważniejsze, liczba urodzeń ponaddwukrotnie przewyższała zgony. Polska rosła w siłę, choć ludziom nie żyło się dostatniej mimo ambitnych planów rządzącej ówcześnie partii.

Teraz jest inaczej, a sygnały ostrzegawcze pojawiły się już w 2002 r., kiedy po raz pierwszy więcej ludzi w Polsce zmarło, niż się urodziło. To wtedy GUS zaczął mówić o kryzysie demograficznym. Najwyraźniej 20-procentowe bezrobocie nie sprzyjało prokreacji. Pomogło jej zdecydowanie wejście do Unii Europejskiej, od 2006 r. znowu z każdym rokiem zaczęło być nas więcej (w sensie statystyki urodzeń, bo z kolei doszła masowa emigracja).

W 2013 r. trend ponownie się odwrócił, czemu chciał przeciwstawić się PiS idący po władzę z polityką prorodzinną i programem 500+ na sztandarach. W mediach można odnaleźć fantazje polityków PiS z tamtych czasów przekonanych, że przełamią natalistyczny imposybilizm Polaków i zachęcą ich skutecznie do mnożenia w tempie nawet 400 tys. rocznie. Na początku wydawało się, że jest jakaś szansa, bo rzeczywiście statystyka urodzeń poszła w górę, a w 2017 r. naprawdę urodziło się 402 tys. dzieci. Ten wzrost związany był z poprawą dzietności, która w 2017 r. osiągnęła 1,45. I na tym się skończyło, potem rozpoczął się zjazd do dzisiejszego, rekordowo niskiego poziomu.

Wielkie wymieranie Polaków

Najprostszy bilans polityki demograficznej PiS przez dwie kadencje rządów to nadwyżka zgonów nad urodzeniami o 520 tys. – i spadek dzietności w 2022 r. do 1,26. Eksperci podkreślają, że polskie statystyki zaniżają wskaźnik dzietności, a wymarłych z naddatkiem zastąpili imigranci.

Polityka 40.2023 (3433) z dnia 26.09.2023; Ogląd i pogląd; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Umrzemy, zanim się dorobimy"
Reklama