Święta polska rodzina
Beatyfikacja rodziny Ulmów i ich dziecka nienarodzonego. Prezent Kościoła dla PiS w środku kampanii?
Wizytę we wsi Markowa w powiecie łańcuckim na Podkarpaciu w zasadzie należałoby zacząć od Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas drugiej wojny światowej im. Rodziny Ulmów. Ale działa tam też kameralny skansen. Stoi w nim oryginalna XIX-wieczna chałupa rodziny Szylarów; wchodzimy na strych, widzimy postawione snopy, a między nimi przejście – do zrekonstruowanej kryjówki, w której przez 17 wojennych miesięcy chowała się siedmioosobowa żydowska rodzina Weltzów, w tym trzyletnie dziecko.
W sierpniowym upale uderza gorący zapach siana, pomieszczenie jest niskie, trzeba uważać na głowę, całość to zaledwie kilka metrów kwadratowych. Wtedy, w 1943–44 r., dochodziły jeszcze smród ze stajni, własnych ekskrementów w kryjówce i gołębi – hodowanych nad głowami, by zagłuszyć obecność Weltzów.
Antoniemu i Dorocie Szylarom się udaje: wszyscy ukrywani przez nich Żydzi – i oni sami – przeżywają wojnę. Bo Szylarowie bardzo uważają, kryją się z pomocą. Antoni obudowuje ściany kryjówki rozebranymi wcześniej ulami, niepotrzebnymi po mroźnej zimie 1941/42, kiedy padły pszczoły. Żeby podnieść na duchu ukrywających się, Dorota śpiewa, dojąc krowy. Po latach, w 1992 r., rodzina Szylarów zostaje uhonorowana medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
Medal dla Ulmów
Z rodziną Józefa i Wiktorii Ulmów jest inaczej. Mieszkają na uboczu Markowej. Przez okno mają widok na miejsce niemieckich egzekucji. Najpierw Józef organizuje kryjówkę dla czterech kobiet, ale zostają znalezione w trakcie obławy i rozstrzelane. Kolejni Żydzi proszą Ulmów o pomoc pod koniec 1942 r. Ukrywają ich na strychu – dwie siostry, sąsiadki domu rodzinnego Józefa, Gołdę Grünfeld i Leę Didner z córką Reszlą, oraz pięciu Goldmanów z Łańcuta, Saula i czterech jego dorosłych synów: Barucha, Mechela, Joachima i Mojżesza.