Siostry odchodzą
Siostry odchodzą. Zakonnic jest coraz mniej, nie chcą słuchać matek przełożonych
JOANNA PODGÓRSKA: – Mówi się, że dla zakonników najtrudniejsze są śluby czystości, a dla zakonnic – posłuszeństwa. Czy dlatego, że ono już się nie wpisuje w mentalność współczesnej kobiety?
JUSTYNA DŻBIK-KLUGE: – Chciałabym tak myśleć, ale mogę tylko przypuszczać. To, że najtrudniejsze są śluby posłuszeństwa, słyszałam kilkakrotnie od samych sióstr. Kluczowe jest, jak rozumiemy posłuszeństwo. Czy tak, jak Izabela Mościcka, czyli była już siostra Nazaria, która zbuntowała się i po prawie 20 latach odeszła z zakonu? Czy jak siostry, które deklarują posłuszeństwo Bogu, w zakonie są z wyboru i akceptują jego reguły? Mam wrażenie, że w ostatnich latach sporo się zmieniło. Zakonnice rozumieją wagę swojej obecności w Kościele i coraz śmielej są obecne w sferze publicznej.
Zasada jest taka, że przez matkę przełożoną przemawia wola boska. Tylko co wtedy, gdy matka przełożona ma spaczoną psychikę?
W mojej książce mówi na ten temat m.in. psycholożka Justyna Dąbrowska, opisując funkcjonowanie grup zamkniętych i hermetycznych wspólnot. A zakon jest taką strukturą. Możemy na niego spojrzeć jak na korporację, a na jego przełożoną – jak na szefową. Jeśli ona ma ze sobą problem, np. jest zakompleksiona albo sfrustrowana, to problem ma cała firma. Zadaniem matki przełożonej jest rozeznać się, która siostra ma jakie talenty – i według tego rozdzielać zadania. Jeśli matka przełożona ma nadmierną potrzebę władzy czy kontroli, zaczyna się problem. A zła atmosfera może sprzyjać różnym formom przemocy. Oczywiście nie można generalizować i twierdzić, że tak się dzieje we wszystkich zakonach. To też się zmieniło, bo zakonnice są dziś otwarte na psychologię. Mają swoje telefony zaufania. Coraz częściej w zakonach są także siostry psycholożki.