Społeczeństwo

Ciąży strach

Lekarzom ciąży strach, zwłaszcza w małych miastach. „Ich najłatwiej o wszystko winić”

Lekarze pracują pod presją konsekwencji dyscyplinarnych, jeżeli dyrektorzy szpitali obligują ich do niewykonywania terminacji ciąży. Lekarze pracują pod presją konsekwencji dyscyplinarnych, jeżeli dyrektorzy szpitali obligują ich do niewykonywania terminacji ciąży. Sergiu Vălenaș / Unsplash
Rozmowa z ginekologiem prof. Hubertem Hurasem z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego o presji wywieranej na lekarzy i najtrudniejszych decyzjach w położnictwie.
„Wielu ludzi na Podhalu i Podkarpaciu, ale pewnie też w całej Polsce, nie chce zrozumieć, że decyzja o zakończeniu ciąży może współgrać z ratowaniem życia kobiety”.Adela Podgórska/Polityka „Wielu ludzi na Podhalu i Podkarpaciu, ale pewnie też w całej Polsce, nie chce zrozumieć, że decyzja o zakończeniu ciąży może współgrać z ratowaniem życia kobiety”.

PAWEŁ WALEWSKI: – Czy lekarzom trzeba przypominać o tym, że nie muszą się bać ratować życia chorym?
HUBERT HURAS: – Chciałbym wierzyć, że nie.

To dlaczego nie uratowali pani Izabeli w szpitalu w Pszczynie, Justyny w Wodzisławiu Śląskim, Doroty w Nowym Targu?
Bo w XXI w. medycyna wciąż bywa bezradna. I choć karmieni jesteśmy jej wspaniałymi sukcesami, trzeba umieć znaleźć chwiejną równowagę między optymizmem a realizmem. Nawet w najlepszej klinice lub izbie porodowej może dojść do nieprzewidzianych powikłań, z którymi nie zawsze możemy sobie poradzić.

Ale przykłady, które głośnym echem odbiły się w Polsce, nie wynikały najpewniej z nieprzewidywalności przebiegu ciąży lub porodu, tylko odroczonych decyzji. Może właśnie ze strachu przed ich podjęciem?
Tak przedstawiają je media, dla których wszystko jest zero-jedynkowe. Tymczasem problemy związane z zagrożeniem ciąży są dużo bardziej skomplikowane. Ostatnie takie zdarzenie, z Nowego Targu, w które jestem włączony jako konsultant z tego regionu, nie doczekało się jeszcze rozstrzygnięcia, bo postępowanie prokuratorskie trwa. I nawet jeśli przyjąć, że doszło tam do opóźnienia w podjęciu decyzji przez lekarzy, to proszę pamiętać, że jeżeli pacjentka wpada we wstrząs septyczny w położnictwie, to czy jej ciążę zakończymy o godzinie 10, czy dwie godziny wcześniej, nie daje jeszcze szansy, że uratujemy jej życie. A z drugiej strony chcę stanowczo zaprotestować przeciwko temu, co czytałem w mediach: odejście płynu owodniowego w 20. tygodniu ciąży nie jest jednoznaczne z jej zakończeniem!

W przestrzeni publicznej zawsze ukazują się uproszczenia i emocjonalne komentarze, ale czy nie ma pan poczucia, że przyszło wam pracować w kraju z jednym z najbardziej restrykcyjnych praw określających warunki przerywania ciąży, co nie pozostaje bez wpływu na swobodę podejmowania decyzji?

Polityka 34.2023 (3427) z dnia 14.08.2023; Społeczeństwo; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Ciąży strach"
Reklama