Obozy grozy
Obozy grozy, jak w więzieniu. W ośrodkach dla uchodźców rozlewa się fala głodówek
W ośrodku w Lesznowoli w ramach protestu głoduje siedmiu obcokrajowców, a jeszcze niedawno głodowało 22. Rashid z Maroka w stanie zagrożenia życia trafił do szpitala. Nie wiadomo, do którego, bo komendant ośrodka nie chce o tym poinformować jego pełnomocniczki prawnej. Zasłania się wymogami RODO. Rashid głodował na sucho, nie przyjmował jedzenia i napojów. Słabł w oczach, ale długo zwlekano z wezwaniem pogotowia.
W Przemyślu głodowały dwie osoby, ale jednego z protestujących przewieziono do szpitala psychiatrycznego. W Białymstoku głodówkę prowadziło sześciu osadzonych, ale po rozmowie z komendantem placówki odstąpili od protestu. Prawdopodobnie obiecano im poprawę warunków pobytu, a może nawet rychłe zwolnienie.
Osadzeni w ośrodkach cudzoziemcy protestują z poczucia beznadziei, jak mówi aktywistka Karolina Mazurek z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, monitorująca ośrodki strzeżone. Na stronie Amnesty International zacytowano słowa Safira z Syrii o ośrodku tymczasowym w Wędrzynie: „Strażnicy nie traktowali nas jak ludzi. Nawet nie jak zwierzęta. Sprawiali, że czułeś się bezwartościowy jak insekt. Niektórzy z nich wydawali się dumni, że porównaliśmy to miejsce do Guantanamo. Kiedy wchodziłeś, mówili: Witamy w Guantanamo”.
Ale w Guantanamo trzymano podejrzanych o terroryzm, w ośrodkach strzeżonych w Polsce umieszcza się uciekinierów od terroryzmu, wojen i biedy. Ich jedyną przewiną jest nielegalność. Żaden człowiek nie jest nielegalny, ale oni przekroczyli polską granicę w sposób, jak to określa straż graniczna, nieregularny. I nie mają wiz. Dlatego komendanci SG zamykają ich w swoich placówkach.
Dwa lata bez wyroku
Straż graniczna umywa ręce od odpowiedzialności, bo to przecież sądy orzekają o umieszczeniu obcokrajowca w ośrodku zamkniętym.