Społeczeństwo

Cicha przemoc

Cicha przemoc wobec seniorów. Dlaczego dorośli krzywdzą swoich rodziców?

Okazuje się, że przemoc rodzinna jest częstsza od tej, na jaką narażeni jesteśmy na ulicy, w barze czy miejscu pracy. Okazuje się, że przemoc rodzinna jest częstsza od tej, na jaką narażeni jesteśmy na ulicy, w barze czy miejscu pracy. Jack Finnigan / Unsplash
Rozmowa z dr hab. Olgą Sitarz, prawniczką, o zjawisku przemocy wobec seniorów i zaniedbaniach państwa, które jej sprzyjają.
„Generalnie senior powinien w Polsce sam się o siebie zatroszczyć, a jeśli dotyka go przemoc, również musi wiedzieć, jak się przed nią samemu obronić”.Basia Dziedzic „Generalnie senior powinien w Polsce sam się o siebie zatroszczyć, a jeśli dotyka go przemoc, również musi wiedzieć, jak się przed nią samemu obronić”.
Dr hab. Olga Sitarz Dr hab. Olga Sitarz

PAWEŁ WALEWSKI: – Trzeba nieść swój krzyż. Przykra jest ta wymówka starych ludzi, którzy godzą się na doznawanie krzywd od własnych dzieci.
OLGA SITARZ: – Można też usłyszeć: inni nie mają lepiej; mój syn jeszcze nie jest najgorszy. Gdy zaczęłam zajmować się tym problemem, zrobiłam test na własnej mamie i zapytałam ją, czy gdyby mój brat ją pobił, poskarżyłaby się policji? – Na Pawełka? Nigdy – odparła.

Dlaczego? Wstydziłaby się?
To jest swoistego rodzaju porażka wychowawcza – nie potrafiłam go dobrze wychować. Albo upokorzenie, że jest takie niewdzięczne, okrutne. I wreszcie strach, że konsekwencje, które poniesie, mogą mu zniszczyć życie, bo jednak status osoby karanej pociąga za sobą społeczne i zawodowe następstwa. Brudy pierze się we własnym domu!

Czy ten mechanizm wyparcia u ofiary, matki lub ojca, nie przypomina bierności bitych żon?
Wyuczona bezradność, syndrom sztokholmski… Analogii jest rzeczywiście sporo. Nawet efekt tzw. miesiąca miodowego, który przychodzi po rozładowaniu agresji, kiedy winowajca całuje po rękach i obiecuje poprawę, a ofiara stara się uwierzyć w szansę na zmianę, zdarza się i w relacjach rodzice–dzieci. Ale więzy emocjonalne są tu jednak inne, bo sprawca bywa często ostatnim łącznikiem ze światem. I to ta jedyna córka lub wnuk, który się znęca, równocześnie musi robić zakupy, podawać leki, nieraz zmieniać pampersy. A to też jest przyczyna bierności ze strony ofiar: kochają swoich oprawców i potrzebują ich.

Według danych WHO 16 proc. osób powyżej 60. roku życia doznaje różnych form przemocy. W Polsce z fragmentarycznych badań wynika, że izolowania, zabierania pieniędzy, agresji psychicznej i obelg może doświadczać ponad 40 proc. seniorów.
Skala zjawiska jest niesamowita, a niewiele się o tym mówi. Okazuje się, że przemoc rodzinna jest częstsza od tej, na jaką narażeni jesteśmy na ulicy, w barze czy miejscu pracy. A nie lepiej jest w szpitalach i domach opieki. W badaniach przeprowadzonych w USA 40 proc. personelu potwierdziło, że znęcało się psychicznie nad pacjentami. U nas sondaży brak. Dowiadujemy się o takich występkach tylko z mediów.

Kiedy pani zaczęła badać ten problem?
Jako karnistkę, a wcześniej sędzię, interesowały mnie prawa człowieka. Doktorat poświęciłam prawom dzieci i odkryłam, że najwięcej krzywdy dzieje się im we własnym domu. Gdy wnikliwiej spojrzałam na przepisy Kodeksu karnego, który przecież zakazuje znęcania się nad bliskimi, zauważyłam, że nie obejmuje wszystkiego, co osoba starsza może odczuwać jako krzywdę. Zostałam współautorką książki na ten temat, rozpoczęłam współpracę z Fundacją Projekt Starsi. I dopiero to otworzyło mi szeroko oczy.

Na przemoc?
Jako sędzia mogłam poznać tylko te historie pokrzywdzonych, którzy odważyli się o nich mówić. A więc siłą rzeczy był to tylko wycinek ograniczony do ujawnionych przestępstw. Tymczasem współpraca z ekspertami i wolontariuszami pokazała mi te formy przemocy, która nie docierała na wokandę. Podczas kilku lat orzekania nie spotkałam się z nikim na wózku inwalidzkim ani z otępieniem, co raczej potwierdza przypuszczenia, że przemoc wobec nich pozostaje całkowicie bezkarna.

Czy tak trudno zapisać w prawie, że przemoc to każde umyślne zachowanie, powodujące krzywdę fizyczną, psychiczną lub szkodę materialną?
Taka definicja też ma mankament, bo jeśli ktoś opiekuje się matką staruszką i zapomni podać jej leki, w wyniku czego ona umrze, to jak rozstrzygnąć, czy była to forma przemocy?

Jeśli nieumyślne zaniedbanie, to chyba nie?
Ale jest krzywda, bo jest śmierć człowieka. Wiele zaniedbań i zaniechań umyka odpowiedzialności karnej. Ale jeśli ktoś zapomina o podawaniu leków regularnie, bo twierdzi, że ma ważniejsze sprawy na głowie? Dlaczego zapominanie o tym jednego dnia, co mogło przyczynić się do czyjegoś zgonu, ma być łagodniej traktowane niż zapominanie o tym, że żyją schorowani i samotni rodzice, którymi dziecko powinno się zająć?

A jest taki obowiązek?
Nie ma! Nie mamy żadnych podstaw prawnych, które zobowiązywałyby dorosłe dzieci lub rodzeństwo do opieki nad starszymi członkami rodziny. Mało kto wie, że nie mamy nawet obowiązku odbierania ich ze szpitala – pozostawienie ich tam – w rozumieniu prawa karnego – wcale nie jest porzuceniem. Takich nieuregulowanych spraw jest mnóstwo. Są tylko deklaracje, bo w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym zobowiązano dzieci i rodziców do wzajemnego szacunku oraz wsparcia – i przyjęto, że oznacza ono udzielanie sobie pomocy. Ale nie zostało to skonkretyzowane i żywimy się mitami: że w tradycji polskiej rodziny jest zakotwiczone czwarte przykazanie Dekalogu: czcij ojca swego i matkę swoją. Ale przecież kultura i tradycja nie mogą być źródłem prawa, więc nie mogą być też źródłem obowiązku!

A z obowiązkami rodziców wobec dzieci jest inaczej?
Mówią o tym przepisy Kodeksu rodzinnego, który nawet wyraźnie wskazuje, co zrobić, jeśli nie realizują tego nakazu. Natomiast w odwrotnej sytuacji, gdy to dzieci mają zajmować się rodzicami, miotamy się między czwartym przykazaniem i tradycją. Ale żyjemy w państwie, w którym – chyba jeszcze – obowiązuje kultura prawa spisanego i to konstytucja w art. 42 mówi, że karać można tylko za czyn zabroniony przez ustawę.

Dlaczego w takim razie prawnicy nie mogą uporządkować definicji przemocy wobec seniorów ani stworzyć katalogu obowiązków wobec nich?
To nie prawnicy muszą się do tego zabrać! Taką definicję muszą więc stworzyć psycholodzy, gerontolodzy, kryminolodzy, ja mogę tylko podpowiedzieć, co zrobić aby była użyteczna i spójna z całym systemem prawnym. A co do obowiązków względem seniorów i wskazania osób, na których one ciążą, to od dawna wyczekuję ogólnonarodowej debaty na ten temat. Nie wiem, dlaczego rząd i politycy jej nie inicjują.

W roku wyborczym to się raczej nie uda, bo inne tematy okażą się ważniejsze.
Ale społeczeństwo musi się w końcu na coś zdecydować. Czy wybiera model chiński, gdzie osoba starsza staje się problemem dzieci i nikogo innego nie obchodzi? Dla jedynaków to większy kłopot, bo na głowie pozostaje im dwójka rodziców. Możemy przyjąć model bardziej skandynawski, gdzie państwo przejęło obowiązek czuwania poprzez opiekę socjalną, hojnie opłacaną z wysokich podatków. I jest do rozważenia jeszcze trzeci wzorzec – że to staruszek sam sobie musi zapewnić opiekę i właściwe środki na starość. Na razie nie postanowiliśmy nic.

Czy zamiast takiej debaty nie byłoby łatwiej uporać się z nonszalancją w podchodzeniu do krzywd wobec osób starszych, gdyby obowiązywał jakiś międzynarodowy akt prawny, zbliżony choćby do Konwencji o prawach dziecka?
Bardzo by się przydał. Ale jak dotąd niczego takiego nie stworzono. Tylko że żadna konwencja nie nada nikomu praw, ona je może jedynie potwierdzić.

W przeciwieństwie do pojęcia „dobro dziecka” w polskim prawie nie ma pojęcia „dobro seniora”, w imię którego naruszane są jego prawa?
Nie bardzo nawet wiadomo, co miałoby oznaczać. Bicie czy szarpanie łatwo napiętnować, bo są naganne. Ale jeśli zabrania się matce oglądać jej ulubiony serial, to mało kto zdaje sobie sprawę, że to również forma przemocy.

Ale opiekunowi może się wydawać, że decyduje o czymś dla dobra starszej osoby.
Nie szanuje jej prawa do samostanowienia. Trzymam ojca pod kluczem i nie pozwalam mu wychodzić z domu nie dlatego, że nie chcę, by złamał nogę, ale że nie potrafię znaleźć czasu na wspólny spacer. To już ageizm, który zakłada naganne postrzeganie starości i w tym mieści się protekcjonalizm i paternalizm.

Potrafi pani ustalić granicę między uzasadnioną troską o bezpieczeństwo a takim paternalizmem?
W moim przekonaniu nie da się jej wytyczyć dla całej grupy seniorów. O ile dzieci w wieku pięciu lat mniej więcej wszystkie są takie same, o tyle staruszkowie w wieku 80 lat są skrajnie różni. Jedni jeszcze bardzo sprawni, inni dotknięci otępieniem i innymi chorobami wymagającymi opieki ze strony osób trzecich. Zatem dobro osoby starszej nigdy nie może być określane dla wszystkich, nawet w obrębie grup wiekowych. Lepszym rozwiązaniem byłby podział na stopnie sprawności i samodzielności. Każda osoba starsza powinna mieć co rok, dwa lata przeprowadzoną taką ocenę.

Przez opiekuna?
Przez fachowca, bo opiekun nie będzie umiał powiedzieć, co podopieczny powinien jeść i jaką mieć zapewnioną aktywność. W idealnych warunkach, tak jak położne przychodzą do noworodków na tzw. wizyty patronażowe, tak do seniorów powinni co jakiś czas zaglądać wyszkoleni asystenci, którzy się im przyjrzą i ocenią kondycję. To byłaby, po pierwsze, informacja, dla gminy, kiedy ma interweniować, gdy senior pozostał bez pomocy lub dzieje mu się krzywda. I informacja, dla rodziny, jak ma dbać o jego dobrostan.

Tej wiedzy chyba dzisiaj najbardziej brakuje?
Jeśli miałabym przełożyć ludzkie zachowania na świat zwierząt, to opieka nad potomstwem jest genetycznie zaprogramowana przez naturę. Ale starymi zwierzętami nie zajmują się młode osobniki i my też nie jesteśmy tego nauczeni. Nieraz porównuje się starzenie do cofania w okres dzieciństwa, ale podobieństwa są tylko pozorne. Bo każdy kolejny dzień opieki nad dzieckiem przybliża do jego dorosłości i nasza troska nagradzana jest postępami w uzyskiwaniu przez nie samodzielności, a w wypadku opieki nad seniorem musimy zdawać sobie sprawę, że będzie coraz gorzej, jakby cały wysiłek wkładany w opiekę był zaprzepaszczany.

Dlatego nie ma się co dziwić, że część zachowań przemocowych wobec starszych może wynikać z przemęczenia, depresji, zniecierpliwienia, a czasem rozładowywania napięcia przez opiekunów…
Tak, bo to są sytuacje dla nich nowe i trudne. Zna pan pewnie pojęcie zabójstwa w afekcie. Sam ustawodawca je przewidział w prawie i mówi: rozumiem sytuację i czasami trzeba zmniejszyć karę. Ja powiem jako karnistka i była sędzia: kara ma być ostatecznością!

Zaniedbania o naturze emocjonalnej wymykają się legislacji, gdyż prawo nie może być narzędziem do robienia z nas ludzi doskonałych. Ochrony seniorów przed przemocą poszukiwałabym więc w innych gałęziach prawa, np. w ustawie o przeciwdziałaniu przemocy.

Ale obecna – o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie – nie uwzględnia przecież specyficznej sytuacji seniorów.
I to wymaga pilnej zmiany. Niestety, na razie toczą się dyskusje nad przeformułowaniem jej samego tytułu, bo rodzina niektórym nie pasuje do przemocy, jest z definicji święta, więc ma być zastąpiona „domową”. Na prośbę Fundacji Projekt Starsi dokładnie przeanalizowałam przepisy i wiem jedno – ustawę tę napisano z perspektywy wyłącznie bitych dzieci i ewentualnie kobiet. Brakuje jakichkolwiek mechanizmów chroniących osoby starsze. Podam przykład: senior mieszka z wnuczkiem, który przynosi węgiel i pali w piecach. Jeśli udowodnimy mu przemoc i sąd wyeksmituje wnuczka z tego domu, kto będzie go ogrzewał? Inny przykład: do przemocy dochodzi w małżeństwie staruszków i jednemu z nich również grozi eksmisja. Dokąd, i co począć z drugą osobą? Dziecko w podobnych sytuacjach trafia do instytucji opiekuńczej lub rodziny zastępczej, a seniora wyrzucamy na ulicę?

Czyli sądów nie interesuje, jakie rozwiązanie w takich sytuacjach jest dla nich najlepsze?
Dla pokrzywdzonego seniora bezkarność sprawcy może finalnie okazać się lepsza niż udział w kłopotliwym postępowaniu karnym albo zakończonym eksmisją sprawcy lub zabraniem go do więzienia. Jednak sąd nie ma obowiązku pytać pokrzywdzonego o zdanie, choć moim zdaniem powinien.

Co zatem robić w takich sytuacjach?
Można, jak w niektórych krajach, wydzielać część mieszkania lub domu, by sprawca przemocy miał jak najmniej kontaktu z ofiarą. Można orzec karę bez pozbawienia wolności, ale zmuszając sprawcę do terapii lub szkoleń dotyczących poprawy zachowania. Można wreszcie skorzystać z mediacji. Ja sama przeprowadziłam z powodzeniem multum mediacji w sprawach rodzinnych, również między dziećmi sprawcami i ich rodzicami. Na przykład syn ma obłożnie chorą matkę i nie stać go na pielęgniarkę. Musi do niej codziennie przychodzić, przewijać ją z pampersów, ale nie jest w stanie tego robić, zaniedbuje więc odwiedziny, karmienie, przy każdej wizycie krzyczy i szarpie. Dopiero gdy podczas mediacji przyzna się mamie, dlaczego nie potrafi nic przy niej robić, kobieta umawia się z nim, że z części swojej emerytury opłaci pielęgniarkę.

Czyli przemocy mogłoby być mniej, gdyby ludzie potrafili się ze sobą porozumieć?
To na pewno. Zwłaszcza że – powtarzam – na wsparcie instytucjonalne państwa nie można liczyć, a ustawa o pomocy społecznej sprawdza się w odniesieniu do seniorów tylko w sytuacjach nadzwyczajnych. Generalnie senior powinien w Polsce sam się o siebie zatroszczyć, a jeśli dotyka go przemoc, również musi wiedzieć, jak się przed nią samemu obronić.

To jak kwadratura koła: nie mamy w prawie klarownej definicji przemocy, nie ustaliliśmy obowiązków wobec osób starszych, by móc z nich rozliczać, ani też nie opowiedzieliśmy się za systemem, który dawałby ochronę.
Z tych trzech modeli, jakie są do wyboru, ten, który u nas się przyjął – czyli że to ostatecznie senior musi sam zadbać o siebie – jest oczywiście najgorszy. Bo nie każdy ze względu na stopień niesprawności to potrafi. A gdy dożywamy wieku, w którym zaczynamy myśleć, jak swoją starość bezpiecznie przeżyć, jest już zwykle za późno, żeby się do tego przygotować.

ROZMAWIAŁ PAWEŁ WALEWSKI

***

Dr hab. Olga Sitarz – profesorka w Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego. Specjalistka prawa karnego i kryminalistyki, była sędzia Sądu Rejonowego w Katowicach. Wykonuje zawód mediatorki w sprawach karnych. Jest autorką kilkudziesięciu publikacji z zakresu prawa karnego, kryminologii, praw człowieka i sprawiedliwości naprawczej. Autorka raportu „Prawna ochrona osób starszych przed przemocą w rodzinie i instytucjach opieki”.

Polityka 12.2023 (3406) z dnia 14.03.2023; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Cicha przemoc"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Alkohol w Polsce: jest nieźle, dopóki się nie sprawdzi, jak jest naprawdę. Pijemy ostro, ale inaczej

Na ulicach coraz mniej pijanych, w statystykach spożycia spadki. Jest nieźle, dopóki się nie sprawdzi, jak jest naprawdę. Lekarze zbadali włosy kobiet w ciąży, połowa z nich popijała alkohol. Polacy dalej ostro piją, ale bardziej się tego wstydzą i chętniej by przestali.

Juliusz Ćwieluch
28.01.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną