Najdłuższy proces niepodległej Polski
Zbrodnia w Lubinie: najdłuższy proces w Polsce. Dlaczego tak się ciągnie?
Tamtego dnia był upał. Stanisława Trajkowska była w ciąży z czwartym dzieckiem. Jej mąż Andrzej nigdy go nie zobaczył. Zginął 31 sierpnia 1982 r. podczas manifestacji w Lubinie. Milicjanci i zomowcy strzelali prosto w tłum, który rozpędzali. 40 lat później najpierw sąd w Legnicy, a później apelacyjny we Wrocławiu odrzuciły wniosek wdowy i jej dzieci o zadośćuczynienie za śmierć ich męża i ojca. Kwota: milion złotych. Stanisława Trajkowska: – Będę czekać. Do samego końca. Bo chyba jakaś sprawiedliwość na tym świecie jeszcze jest?
Taka sprawa: represje
40. rocznica zbrodni lubińskiej. Prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości w Lubinie mówi: „Pochylamy dziś głowy nad grobami tych, którzy wtedy zginęli, polegli za Polskę. Za wolną, niepodległą, suwerenną Polskę. Oddajemy hołd i dziękujemy, zwłaszcza my – ludzie młodego pokolenia, czyli pokolenia synów. (…) Dziękujemy za wolność. Dziękujemy za odwagę. Dziękujemy za niezłomność. Dziękujemy za to, że w tamtym najtrudniejszym momencie nie bali się wyjść, bo właśnie dzięki temu udało się komunistów złamać, załamać i pokonać już bez wystrzałów, bez przelewu krwi kilka lat później”.
To lubińska tradycja, że władze miasta rocznice wydarzeń z sierpnia 1982 r., w czasie których zginął nie tylko Andrzej Trajkowski, ale też Mieczysław Poźniak i Michał Adamowicz, a 11 osób zostało rannych od kul, organizują z rozmachem, zapraszając najwyższe władze państwowe. W 25. rocznicę gościem honorowym był prezydent Lech Kaczyński, w 2017 r. w mieście stanęła wystawa przypominająca tę wizytę. W tym samym roku kolekcjonerską monetę poświęconą zbrodni lubińskiej wypuścił Narodowy Bank Polski. W 40. rocznicę do Lubina przyjechał też nowy prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Karol Nawrocki.