Społeczeństwo

Psychodrama

Terapia? Dramat. Dlaczego tak trudno uprawiać w Polsce ten zawód

Dziś terapeutów pracujących w Polsce jest 10 tys. – według przeważających opinii zdecydowanie za mało. Dziś terapeutów pracujących w Polsce jest 10 tys. – według przeważających opinii zdecydowanie za mało. Iza Kucharska
Prawie 90 proc. Polaków uważa, że zapewnienie dostępu do psychoterapii powinno być obowiązkiem państwa. Na razie trzeba się natrudzić i żeby dostać się do psychoterapeuty, i żeby w tym zawodzie pracować. A może być jeszcze gorzej.
Obiektywne kryzysy, nagłe lub uwierające latami problemy w relacjach z partnerami, rodzicami i dziećmi są bezpośrednim powodem, który skłania do poszukiwania pomocy.Axel Bueckert/imageBROKER/Forum Obiektywne kryzysy, nagłe lub uwierające latami problemy w relacjach z partnerami, rodzicami i dziećmi są bezpośrednim powodem, który skłania do poszukiwania pomocy.

Renatę zdradził mąż. – Mam 33 lata, parą jesteśmy dwa. Wcześniejsze związki szybko mi się rozpadały. Gdy okazało się, że z mężem też nie wyszło, poczułam, że tego nie zniosę, potrzebuję pomocy psychologa albo psychoterapeuty. W poradni zdrowia psychicznego w warszawskich Włochach Renata dowiedziała się, że pierwszy termin na konsultację wypada pod koniec czerwca. A żeby się zapisać, musi przynieść skierowanie od lekarza. – Wizyta w gabinecie prywatnym za 150–200 zł to dla mnie spory wydatek, zwłaszcza że pewnie nie skończyłoby się na jednej. Renata jest zła, że system zostawia ją samą, bo jej zdaniem złamane serce boli nie mniej niż złamana noga. I nie mniej niż np. nadciśnienie utrudnia pracę i kontakty z ludźmi.

Jesienią ubiegłego roku socjolog prof. Przemysław Sadura i Sławomir Sierakowski opublikowali raport „Polacy za Ukrainą, ale przeciw Ukraińcom”. Dużo uwagi poświęcili w nim społecznej kondycji psychicznej. To z tego raportu pochodzi informacja o 88 proc. Polaków, którzy uważają, że za zapewnienie każdemu dostępu do psychoterapii powinno odpowiadać państwo. Zdaniem autorów można powiedzieć, że pandemia „uprawomocniła temat psychoterapii” wśród zwykłych ludzi.

Wyrażone w badaniach żądanie psychoterapeutycznej pomocy to wielka zmiana, bo przez dekady Polacy, jeśli o nią pytali, to raczej z oporami i nieśmiało. Większość z tych otwarcie dziś domagających się wsparcia to wciąż kobiety, bardziej oswojone z rozmawianiem o emocjach i problemach, choć i tu nieco się zmienia. – Sam namówiłem żonę na psychoterapię małżeńską. Alternatywna ścieżka to był rozwód z powodu niezgodności charakterów – mówi Kuba, 40-letni przedsiębiorca.

Najczęściej to właśnie obiektywne kryzysy, nagłe lub uwierające latami problemy w relacjach z partnerami, rodzicami i dziećmi są bezpośrednim powodem, który skłania do poszukiwania pomocy.

Polityka 7.2023 (3401) z dnia 07.02.2023; Społeczeństwo; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Psychodrama"
Reklama